Niedawno Zakład Ubezpieczeń Społecznych chwalił się uruchomieniem programu pilotażowego doradcy emerytalnego (na razie w dwóch miastach w Polsce, w okresie wakacji ma być to już ok. 500 punktów doradczych) jednak wkrótce oprócz fali emerytów, chcących dowiedzieć się, ile otrzymają emerytury, jeśli przejdą na nią dobrowolnie w tym roku; może grozić mu strajk generalny. Pracownicy domagają się podwyżek i to nie małych – chcą dostać 850 zł więcej. Na razie przynajmniej 150 zł, ale do końca roku ma być to kolejne 700 zł do obecnej pensji.
Zobacz także: Warszawa wyda 12 mln zł na darmowe bilety dla uczniów
Jeśli ZUS nie spełni tych próśb, najpewniej w kolejnym miesiącu odbędzie się masowy strajk. Kto wtedy obsłuży emerytów, których codziennie w Zakładzie pojawia się setki?
Przyczyną podwyżek mają być nie tylko niskie płace (ok. 3100-3200 zł brutto, a więc ok. 2200-2300 zł na rękę), ale przede wszystkim obciążenie pracą, które jeszcze zwiększy swoją skalę w październiku wraz ze świeżo upieczonymi emerytami. Skarżą się także na nadgodziny i żądają przestrzegania regulaminowego czasu pracy.
Sprawdź również: Ile kosztuje wypożyczenie miejskich rowerów
Na razie Zakład nie widzi możliwości podwyżek oraz bagatelizuje sprawę, twierdząc, że nie będzie to pierwszy tego typu strajk.
Źródło: /tvn24.pl