Z wyliczeń Narodowego banku Polskiego wynika, że oszustwa dokonane przy pomocy kart zbliżeniowych stanowią odsetek marginalny. Limit 50 zł, który ma uchronić potencjalną ofiarę kradzieży karty zbliżeniowej przed dużymi stratami, został wprowadzony niemal dziesięć lat temu, a od tego czasu ceny codziennych zakupów poszły w górę. Dlatego też konsumenci, nawet jeśli chcą zapłacić zbliżeniowo i tak muszą podawać PIN – wartość podstawowych zakupów coraz częściej przekracza bowiem 50 zł.
Kto za pomysłem
Wydawcy kart płatniczych, jak choćby VISA czy MasterCard proponują, by limit płatności zwiększyć do 100 zł. Ich zdaniem nie miałoby to negatywnego wpływu na bezpieczeństwo klientów, a zresztą każdy i tak może poprosić bank o wydanie karty bez możliwości dokonywania płatności zbliżeniowych albo też taką możliwość dezaktywować. Pomysł podchwyciły również banki, które wskazują, że podniesienie limitu wpłynie na wygodę klientów.
Jakie limity za granicą
Na razie to jednak tylko propozycja, którą pozytywnie powinny zaopiniować NBP i Komisja Nadzoru Finansowego. Wato tu wskazać, że w Polsce limit płatności zbliżeniowych jest obecnie stosunkowo niski. W krajach takich jak Łotwa, Litwa, Słowacja, Portugalia, Hiszpania, Austria, Belgia, Francja, Niemcy, Włochy, Holandia, Wielka Brytanii, Szwajcaria i Dania waha się on (w przeliczeniu) od ok. 45 do 140 zł.
ZOBACZ TEŻ:
>>> Płacenie kartą szkodliwe dla zdrowia?
>>> Grosz za transakcję w urzędzie
>>> Rząd zachęca do płatności kartą
Źródła: next.gazeta.pl, bankier.pl