Krzysztof Inglot, Prezes Zarządu Personnel Service S.A.:
Czynnikiem ograniczającym skalę wzrostu bezrobocia w Polsce będą miejsca pracy zwalniane przez imigrantów zarobkowych. Ci, ze względu na utrudniony ruch graniczny, nie przyjadą do nas do pracy. Ich miejsca zajmą Polacy.
Z różnych analiz wynika, że każdego roku w Polsce przebywa ok. 1,2 mln imigrantów zarobkowych, w tym głównie z Ukrainy. Ze względu na obostrzenia w ruchu granicznym, nie będą oni tak licznie przyjeżdżać do Polski. To dobra informacja dla polskich pracowników, którzy są zagrożeni utratą pracy lub już ją stracili. Wielu z nich, zamiast zasilać kręgi bezrobotnych, znajdzie pracę w tych sektorach rynku, w których dotychczas dominowali Ukraińcy i gdzie są nadal potrzebne ręce do pracy. Tym samym, jak się okazuje, imigracja zarobkowa jest najlepszą poduszką powietrzną dla polskiego rynku pracy i chroni polskich pracowników przed kryzysem wywołanym COVID-19.
Dodatkowym buforem na rynku pracy będą pracownicy z Polscy, którzy nie zdecydują się na wyjazd do pracy sezonowej za granicę. Zazwyczaj już od kwietnia wiele osób wyjeżdżało m.in. do Niemiec czy Holandii na zbiory. Ze względu na utrudnienia w ruchu granicznym oraz w wielu przypadkach strach, pracownicy wolą zostać na miejscu i to w Polsce będą szukali pracy. A tej w niektórych sektorach rynku nadal jest sporo. Dotyczy to m.in. kurierów, pracowników magazynów czy pracowników w sektorze przemysłu spożywczego.
Choć nie należy się spodziewać drastycznego wzrostu poziomu bezrobocia w Polsce, to na pewno wpływ koronawirusa będzie widoczny w wynikach polskiego PKB. W poprzednich latach w dużej mierze na jego wzrost pracowali m.in. Ukraińcy, których teraz będzie zdecydowanie mniej.
SPRAWDŹ TAKŻE: Kryzys gospodarczy. W czerwcu firmy zapłacą zaległe podatki?