Tanie traktory z Białorusi: Konkurencja nie do pokonania?
Tanie, bo niespełniające unijnych norm ciągniki, wykończyły polskich producentów. Jak powiedział portalowi b. prezes upadłego Ursusa Karol Zarajczyk za czasów PiS alarmowano o problemie wszystkie możliwe służby i ministerstwa, ale zostało to zignorowane.
"To nic, że prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenko brutalnie represjonuje przeciwników, trzyma w więzieniu dziennikarza i działacza polonijnego Andrzeja Poczobuta, fałszuje wybory, wspiera Putina w krwawej inwazji na Ukrainę albo wysyła tłumy nielegalnych emigrantów na granicę z Polską. Okazuje się, że w latach 2016-2023, czyli za rządów PiS, do Polski nielegalnie trafiło kilka, a może kilkanaście tysięcy białoruskich traktorów" - czytamy w artykule Onetu.
Portal podkreślił, że o wszystkim były informowane polskie władzy, prokuratura, służby specjalne. Wiedzieli o tym także pracownicy starostw powiatowych rejestrujący trefne pojazdy z Białorusi. "Reakcja przez kilka lat była słaba lub nie było jej wcale" - dodał Onet.
Tak się obchodzi unijne przepisy
Portal cytuje anonimowych rozmówców. Jeden z nich twierdzi, że był zastraszany. Gdy do polskich urzędów wysyłał zawiadomienia, dostawał dziwne telefony z białoruskich numerów" - informuje Onet. Jak opisuje
- Ponad dekadę temu Białorusini wprowadzali ciągniki na teren UE poprzez Litwę. Ale Litwini się połapali, co jest grane i zaczęli odmawiać ich rejestracji. Po prostu stosowali unijne rozporządzenie z 2013 r., które jednoznacznie mówiło, że pojazdy spoza UE najpierw powinny przejść homologację. Tymczasem te najtańsze ciągniki z Mińska, tak chętnie kupowane przez naszych uboższych rolników, takich dokładnych badań nie przechodziły, bo wiadomo było, że ich po prostu nie przejdą. Miały stare silniki, niespełniające unijnych norm emisji spalin - opowiada portalowi osoba związana z branżą producentów ciągników.
Z informacji portalu wynika, że aby obejść unijne zakazy, aby nie podlegać homologacji jako pojazdy nowe, nowiutkie ciągniki MTZ z Mińska zaczęły być u nas sprzedawane jako używane. "Używanymi" stawały się tylko na papierze.
-Ważni urzędnicy, jak np. Andrzej Bittel i Rafał Weber, ówczesni sekreterze stanu w Ministerstwie Infrastruktury, twierdzili, że te fabrycznie nowe ciągniki formalnie są używane. Nie podlegały więc unijnym restrykcjom, czyli homologacji, która wykryłaby, że nie spełniają norm emisji spalin i są u nas nielegalnie- cytuje Onet.
Andrzej Bittel przekazał Onetowi, że nie pamięta tematu rejestracji białoruskich ciągników. Stwierdził, że być może podpisywał jakieś pisma w zastępstwie nieobecnego kolegi albo przedstawiał stanowiska wypracowane przez urzędników ministerstwa.
Polecany artykuł:
