W bankach szykują się masowe zwolnienia, może paść niechlubny rekord
Gazeta informuje, że z danych Komisji Nadzoru Finansowego wynika, że po siedmiu miesiącach tego roku w polskim sektorze bankowym ubyło już 4,9 tys. etatów. "Jeśli nic się nie zmieni, w całym roku może ubyć 8,3 tys. miejsc pracy (5,5 proc.), co byłoby nowym niechlubnym rekordem. Mimo że branża z roku na rok zwiększa skalę działania, to przez ponad dekadę liczba jej pracowników zmalała już o prawie 18 proc." - wskazuje "Rz".
ZOBACZ Pieniądze dla bezrobotnych. Jak dostać kilkadziesiąt tysięcy z urzędu pracy?
Dziennik zauważa, że zwolnienia jak pod lupą pokazują najważniejsze trendy w bankowości. Jeden z nich to pogarszająca się już od paru lat rentowność branży ze względu na wysokie wymogi regulacyjne, kapitałowe i podatek bankowy.
Destrukcyjny wpływ pandemii na pracę w bankach
"Do tego w 2020 r. doszło cięcie stóp procentowych z powodu pandemii, co spowodowało spadek przychodów. Konieczne było więc przeprowadzenie kolejnej fali zwolnień w poszukiwaniu oszczędności. Banki mogą sobie na nie pozwolić bez uszczerbku dla biznesu i jakości obsługi klientów dzięki cyfryzacji. Pandemia tylko przyśpieszyła ten proces. Od jej wybuchu wyraźnie rośnie liczba aktywnych użytkowników bankowości mobilnej i transakcji wykonywanych w ten sposób" - podkreśla "Rz".
"Wizyty w oddziałach stają się zaś coraz rzadsze. Najprawdopodobniej klienci zmienili zwyczaje już na stałe, więc banki będą mogły nadal redukować liczbę oddziałów i przypisanych im etatów. Do tego dochodzi automatyzacja w centralach banków, która pozwala na dalszą redukcję zatrudnienia" - zauważa dziennik.
Część etatów jest ucinana, ale pojawiają się nowe
Gazeta podaje, że część zwolnień to także skutek licznych w ostatnich latach fuzji banków. Głównie jednak zwalniani są pracownicy oddziałów, w ostatnich latach przybywa zaś etatów w centralach.
"Banki potrzebują teraz więcej ekspertów w dziedzinie IT, analizy danych, ryzyka, przeciwdziałania praniu pieniędzy czy prawników, niekoniecznie zaś specjalistów od finansów i ekonomii" - podkreśla "Rz". (PAP)