Bon ciepłowniczy. Dlaczego gminy płacą za błędy rządu?

Bon ciepłowniczy, zamiast obiecanego wsparcia, zafundował gminom biurokratyczny koszmar i finansową pułapkę. Lawina wniosków od osób niespełniających kryteriów zmusza samorządy do ponoszenia kosztów bez żadnej rekompensaty. Rząd próbuje ratować sytuację, ale jego propozycja budzi poważne wątpliwości.

Ręka regulująca biały termostat grzejnika w domu, symbolizująca koszty ogrzewania i wsparcie dla gospodarstw domowych w kontekście bonu ciepłowniczego. Więcej o problemach gmin z programem przeczytasz na Super Biznes.

i

Autor: Designed by Freepik, Freepik.com Ręka regulująca biały termostat grzejnika w domu, symbolizująca koszty ogrzewania i wsparcie dla gospodarstw domowych w kontekście bonu ciepłowniczego. Więcej o problemach gmin z programem przeczytasz na Super Biznes.
  • Analiza Związku Miast Polskich ujawnia, jak wadliwy model biznesowy programu rządowego bezpośrednio zagraża płynności finansowej samorządów
  • Brak wnikliwej analityki danych w strategii programu prowadzi do paraliżu i braku optymalizacji procesów administracyjnych w gminach
  • Eksperci prawni wskazują, że proponowana nowelizacja ignoruje fundamentalne zasady zarządzania ryzykiem i nie rozwiązuje problemu kosztów już poniesionych
  • Przerzucenie na samorządy kosztów obsługi błędnych wniosków generuje ujemny zwrot z inwestycji w zadanie zlecone przez państwo
  • Jak błędy w projektowaniu tego programu wpływają na przyszłe strategie biznesowe i zarządzanie finansami w sektorze publicznym?

Bon ciepłowniczy: Rząd obiecał wsparcie, gminy dostały kosztowną pułapkę

Nowy rządowy program, znany jako bon ciepłowniczy, miał być wsparciem dla blisko 402 tysięcy gospodarstw domowych, na co przeznaczono 900 milionów złotych. W praktyce stał się źródłem administracyjnego chaosu dla samorządów. Aby otrzymać świadczenie, wahające się w drugiej połowie 2025 roku od 500 do 1750 zł, trzeba spełnić łącznie trzy warunki: mieścić się w progu dochodowym, korzystać z miejskiej sieci ciepłowniczej i płacić za ciepło więcej niż 170 zł za gigadżul (GJ) netto. Problem w tym, że wielu mieszkańców, kierując się jedynie kryterium dochodowym, masowo składa wnioski, mimo że w ich miejscowości nie ma sieci ciepłowniczej lub ceny są niższe od ustalonego progu. Dobrym przykładem jest gmina Rokietnica, która musiała oficjalnie poinformować, że z przyczyn technicznych żaden z mieszkańców nie kwalifikuje się do wsparcia. W efekcie urzędy miast i gmin zalewane są wnioskami, które z góry skazane są na odrzucenie, co zmusza urzędników do wszczynania czasochłonnych i kosztownych postępowań.

Finansowy model obsługi bonu jest dla samorządów gwoździem do trumny. Gminy otrzymują prowizję w wysokości 3% wartości wyłącznie od przyznanych świadczeń. Ustawa nie przewiduje jednak żadnej rekompensaty za rozpatrzenie wniosków, które kończą się decyzją odmowną. Jak szacuje Związek Miast Polskich, koszt obsługi jednego takiego wniosku, obejmujący czas pracy urzędnika, materiały biurowe i wysyłkę korespondencji, to co najmniej 60–63 złote. W gminach, w których z przyczyn technicznych nikt nie kwalifikuje się do otrzymania bonu, oznacza to konieczność pokrycia wszystkich kosztów administracyjnych z własnego budżetu. Samorządowcy postrzegają tę sytuację jako naruszenie fundamentalnej zasady konstytucyjnej, zgodnie z którą państwo, zlecając zadanie, musi zapewnić na nie odpowiednie środki finansowe.

Rząd próbuje naprawić błąd. Dlaczego nowelizacja to tylko prawny plaster?

W odpowiedzi na narastającą krytykę, 6 listopada 2025 roku Ministerstwo Energii przedstawiło projekt nowelizacji przepisów (oznaczony jako UD330), który ma zaradzić problemowi. Proponowane zmiany dają wójtom, burmistrzom i prezydentom miast możliwość pozostawienia wniosku bez rozpatrzenia, jeśli w danej gminie obiektywnie nie są spełnione warunki techniczne, na przykład z powodu braku sieci ciepłowniczej. Zgodnie z projektem, samorząd miałby obowiązek opublikować na swojej stronie internetowej oficjalny komunikat w tej sprawie. Wnioski złożone po jego publikacji nie wymagałyby już wydawania formalnej i kosztownej decyzji odmownej, co w zamyśle resortu ma odciążyć gminne budżety.

Choć na papierze pomysł wydaje się krokiem w dobrym kierunku, w praktyce budzi poważne zastrzeżenia prawne i proceduralne. Jak zauważa Magdalena Rynkiewicz-Stępień z urzędu miasta w Opolu, pozostawienie wniosku bez rozpatrzenia z przyczyn merytorycznych, a nie formalnych, jest nietypowym rozwiązaniem, które odbiega od standardów Kodeksu postępowania administracyjnego. Kontrowersje wzbudza również termin wprowadzenia zmian, ponieważ nabór wniosków ruszył 3 listopada, a propozycję nowelizacji przedstawiono trzy dni później, tworząc stan prawnej niepewności. Co najważniejsze, projekt nie rozwiązuje problemu finansowania obsługi tysięcy wniosków już złożonych. Wiceminister energii Konrad Wojnarowski potwierdził, że resort na razie nie planuje dodatkowych środków, a ewentualne decyzje w tej sprawie zostaną podjęte dopiero po analizie programu w pierwszym kwartale 2026 roku.

Super Biznes SE Google News
QUIZ PRL. Od dokwaterowań po wielką płytę. Ile wiesz o mieszkaniach w PRL?
Pytanie 1 z 15
Problem mieszkaniowy w PRL był:
QUIZ PRL. Od dokwaterowań po wielką płytę. Ile wiesz o mieszkaniach w PRL?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki