Transport pomimo większych pieniędzy, jakie trafiają do branży, nie poprawia swojej sytuacji finansowej. Wg Krajowego Rejestru Długów zaległości firm transportowych są najwyższe w historii i wynoszą prawie 1,2 mld złotych. 1/3 firm transportowych płaci zobowiązania z opóźnieniem przekraczającym 60 dni.
W tej grupie firm powszechne jest przekonanie, że najpierw płacimy ZUS i US ewentualnej kredyty, a firmy transportowe mogą poczekać. Poprawę sytuacji finansowej w transporcie hamują także rosnące oczekiwania kierowców. Według danych Polskiego Instytutu Transportu Drogowego (PITD) w 2020 roku kierowcy samochodów ciężarowych zarabiali średnio 6211 zł. Teraz kierowcy nie da się znaleźć nawet za 7 tys. zł.
ZOBACZ: Inflacja 8 proc.! Tak drogo jeszcze nie było! Druzgocąca prognoza ekspertów
W dodatku poziom płac może drastycznie wzrosnąć już na początku przyszłego roku. Od lutego na terenie UE kierowcom będzie przysługiwało minimalne pełne wynagrodzenie odpowiednie do kraju, w którym jeżdżą. Powszechnie stosowane dodatki nie będą uznawane za część wynagrodzenia, o ile nie zostaną opodatkowane i ozusowane. Jeśli teraz kierowca zarabia 7 tys. zł "na rękę", to łączny koszt pracodawcy wynosi 8700 zł brutto. Wykonując więcej przewozów zagranicznych (podlegających przepisom unijnego Pakietu Mobilności) od lutego 2022 roku ten koszt, może wzrosnąć nawet do 14 tys. zł brutto +wzlicya Interia.
Czytaj także: W handlu nie płacą na czas
Pod koniec ubiegłego roku w Polsce było 36 663 międzynarodowych przewoźników zarejestrowanych w Biurze Międzynarodowego Transportu. Liczba pojazdów w tych firmach, odzwierciedlona przez liczbę wypisów z licencji, stale rośnie. Po I kwartale 2021 r. - łączna liczba płatnych kilometrów przejechanych przez polskich przewoźników była nie tylko wyższa niż w 2020 r., ale o 7 proc. przekroczyła tą notowaną w I kwartale roku 2019 r.