- PGE proponuje wyższe ceny prądu: Największy producent energii w Polsce, PGE, celuje w ceny "500 plus" zł za MWh na 2026 rok dla gospodarstw domowych, co jest sprzeczne z oczekiwaniami ministra energii, który mówił o cenach poniżej 500 zł.
- Rozbieżność z rynkiem: Propozycja PGE jest znacznie wyższa niż aktualna cena rynkowa (425 zł za MWh na TGE), co stawia pod znakiem zapytania deklaracje ministra o braku potrzeby mrożenia cen.
- Wysokie koszty operacyjne: PGE wskazuje na rosnące koszty profilu i bilansowania (ok. 100 zł za MWh) jako czynnik wpływający na cenę, co ma przełożenie na rachunki konsumentów.
- Wpływ na budżet państwa: Potencjalne mrożenie cen powyżej 500 zł oznaczałoby dopłacanie z budżetu państwa, co może pogłębić deficyt
Jaka będzie cena prądu w taryfie G11 w 2026 roku?
Podczas konferencji prasowej wiceprezes ds. operacyjnych PGE, Maciej Górski, uchylił rąbka tajemnicy na temat przyszłych rachunków za energię. Jak informuje agencja ISBnews, spółka ma nadzieję na zakończenie negocjacji z Urzędem Regulacji Energetyki (URE) na poziomie "500 plus" zł za MWh. Oznacza to, że gigant energetyczny chce, aby cena w najpopularniejszej taryfie dla gospodarstw domowych (G11) była wyższa niż obecna zamrożona stawka.
"Myślę, że możemy być w stanie bardziej zbliżyć się do poziomu 500 zł niż padające wcześniej [w przestrzeni publicznej] kwoty ok. 540 zł" – powiedział wiceprezes Górski. Polska Grupa Energetyczna (PGE) poinformowała, że proponowana cena w taryfie G11 dla gospodarstw domowych w 2026 roku może wynieść "500 plus" zł za MWh. Analizując te słowa, można założyć, że finalna propozycja taryfowa PGE zamknie się w widełkach od 501 do 539 zł za MWh. Mimo że wiceprezes podkreślił, iż spółka będzie dążyć do obniżania cen, jej propozycja wyraźnie przekracza symboliczną barierę 500 zł.
Dlaczego propozycja PGE jest wyższa od cen rynkowych?
Zapowiedź PGE może dziwić, zwłaszcza w kontekście notowań na giełdzie. Jak podaje ISBnews, cena energii elektrycznej w kontraktach całorocznych na 2025 rok na Towarowej Giełdzie Energii na dzień 9 września wynosiła 425 zł za MWh. To znacznie poniżej propozycji państwowego giganta. Skąd ta różnica? Maciej Górski wskazał na dodatkowe obciążenia, które nie są widoczne w cenie samej energii. Koszty profilu i bilansowania, które musi ponieść spółka, sięgają już dziś około 100 zł za MWh, co znacząco wpływa na ostateczną cenę prądu dla odbiorcy końcowego. Wiceprezes PGE przyznał, że koszty te mają perspektywę dalszego wzrostu, a spółka stara się "minimalizować efekty tych kosztów dla konsumentów".
Co dalej z mrożeniem cen energii dla gospodarstw domowych?
Propozycja największego producenta prądu w Polsce stawia pod znakiem zapytania niedawne deklaracje ministra energii Miłosza Motyki. Twierdził on, że liczy na spadek cen taryfowych poniżej 500 zł za MWh, co pozwoliłoby na rezygnację z mechanizmu mrożenia cen bez jednoczesnego uderzania w portfele Polaków. Jeśli jednak URE zatwierdzi taryfę na poziomie sugerowanym przez PGE, rząd stanie przed trudnym wyborem. Jeżeli taryfa zatwierdzona przez Urząd Regulacji Energetyki przekroczy 500 zł, rząd stanie przed dylematem: albo przedłużyć mrożenie cen, obciążając budżet państwa, albo pozwolić na wzrost rachunków dla Polaków.
PGE, która wytwarza 41 proc. energii elektrycznej w kraju i obsługuje 5,5 mln klientów, ma nadzieję na "racjonalny kompromis". Ostateczna decyzja w sprawie taryfy na 2026 rok pokaże, czy uda się pogodzić rentowność spółek energetycznych z oczekiwaniami społecznymi i możliwościami budżetu państwa.
