
- Rząd planuje przedłużyć zamrożenie cen prądu dla gospodarstw domowych do końca 2025 roku (maksymalnie 500 zł/MWh), co zapewni stabilizację rachunków, choć miesięczne oszczędności wyniosą ok. 30-40 zł.
- Od stycznia 2025 roku, mimo braku zamrożenia, ceny rynkowe energii elektrycznej mają być zbliżone do obecnych, ale rachunki wzrosną o 10-30 zł miesięcznie z powodu powrotu opłaty handlowej.
- Wprowadzony zostanie bon ciepłowniczy (500-3500 zł rocznie) dla ok. 400 tys. najuboższych gospodarstw domowych korzystających z ciepła systemowego, z kryterium dochodowym (40% lub 30% przeciętnego wynagrodzenia).
- Całkowity koszt zamrożenia cen energii i bonu ciepłowniczego to blisko 1,8 mld zł w latach 2025-2026, co ma wpłynąć na spadek inflacji poniżej 2,5%
Dlaczego rachunki za prąd i tak wzrosną mimo zamrożenia cen?
Prezydent Karol Nawrocki zawetował tzw. ustawę wiatrakową, w której nie tylko były nowe przepisy dotyczące budów farm wiatrowych, ale również zaszyte były przepisy o mrożeniu cen energii. Po tym ruchu, rząd w odpowiedzi przygotował nowy projekt ustawy Projekt ustawy przygotowany przez resort energii przewiduje przedłużenie zamrożenia cen prądu dla gospodarstw domowych do 31 grudnia 2025 r., utrzymując maksymalną stawkę na poziomie 500 zł/MWh. Oznacza to stabilizację rachunków przez kolejny rok. Jak wynika z oceny skutków regulacji, koszt tego wsparcia w latach 2025–2026 ma sięgnąć 887 mln zł, co pokazuje skalę rządowej interwencji na rynku energii.
Z wyliczeń dla Super Biznesu Pawła Majtkowskiego, analityka rynków eToro, wynika, że zamrożenie cen energii do końca roku, zgodnie z propozycją rządu, przyniesie przeciętnemu gospodarstwu domowemu zużywającemu rocznie 1800 kWh oszczędność rzędu 30–40 zł miesięcznie. W okresie od października do grudnia da to łącznie około 90–120 zł.
-Od nowego roku ceny nie będą już zamrożone, ponieważ rynkowa cena energii oscyluje obecnie wokół 500 zł za MWh, czyli 50 groszy za kWh, czyli tyle samo, ile konsumenci płacą dziś w ramach zamrożonych stawek. Nie oznacza to jednak, że rachunki za prąd nie wzrosną- mówi Majtkowski w rozmowie z Super Biznesem.
Jak dodaje, "od stycznia powróci bowiem opłata handlowa, nie pobierana w ostatnich latach, wynosząca od 10 do nawet 30 zł miesięcznie. W rezultacie ceny energii elektrycznej będą miały wpływ na inflację w kolejnych miesiącach, choć wpływ ten pozostanie ograniczony. Jeśli zamrożenie cen zostanie utrzymane do końca roku, inflacja powinna spaść poniżej 2,5 proc."
Kto dostanie bon ciepłowniczy i na jakich zasadach?
Równolegle z przedłużeniem osłon dotyczących energii elektrycznej, rząd planuje wprowadzić zupełnie nowy mechanizm wsparcia. Nowym instrumentem, który ma chronić najuboższych, będzie bon ciepłowniczy, skierowany do około 400 tysięcy gospodarstw domowych o niskich dochodach, korzystających z ciepła systemowego. Wsparcie będzie wypłacane w drugiej połowie 2025 r. oraz przez cały 2026 r.
Jego wysokość będzie uzależniona od lokalnych cen ciepła i może wynieść od 500 zł do nawet 3,5 tys. zł rocznie. Aby otrzymać świadczenie, trzeba będzie spełnić kryterium dochodowe – dla gospodarstw jednoosobowych ustalono je na poziomie 40 proc. przeciętnego wynagrodzenia, a dla wieloosobowych na 30 proc. Całkowity koszt bonu ciepłowniczego oszacowano na 889,4 mln zł. Ministerstwo Energii w swoim komunikacie podkreśliło skalę działań: „Ofensywa legislacyjna Ministerstwa Energii. Komitet Stały Rady Ministrów przyjął kluczowe projekty ustaw: zamrożenie cen energii do końca 2025 r., bon ciepłowniczy dla ok. 400 000 gospodarstw oraz nową ustawę o zapasach ropy i gazu”.
W ocenie Majtkowskiego w rozmowie z Super Biznesem, bon ciepłowniczy ma natomiast wspierać osoby o niższych dochodach korzystające z ciepła systemowego. Jego zdaniem, zaproponowane kryteria dochodowe oraz limit ceny 170 zł netto za 1 GJ energii (dla gospodarstw wieloosobowych) pomogą przede wszystkim rodzinom z mniejszych miejscowości.
-Z jednej strony dochody w tych regionach są niższe niż w dużych miastach, a z drugiej – ceny ciepła systemowego są tam wyższe ze względu na mniejszą liczbę odbiorców w lokalnych systemach grzewczych - ocenia analityk dla Super Biznesu.
Z kolei dr Marek Szymański – ekspert Uniwersytetu WSB Merito w obszarze ekonomii i finansów, w rozmowie z Super Biznesem zwraca uwagę na skalę obu projektów.
Jak wylicza ekspert, koszty oszacowano na niespełna 2 mld złotych, czyli niespełna 1/3 procenta wpływów budżetowych. Dla porównania – trzy lata temu koszty podobnych inicjatyw oszacowano na około 70 mld zł.
-Źródła tej różnicy nie są tajemnicą – ceny giełdowe nośników energii spadły od 2022 roku o kilkadziesiąt procent, co zmniejszyło presję cenową energii na finalnych odbiorców. Z przewidywań rządowych wynika, że ceny energii dla gospodarstw domowych już niedługo osiągną poziom niewymagający interwencji. Gdyby tak się stało, byłaby to najlepsza informacja dla nas wszystkich- wyjaśnia Szymański z WSB Merito.
Polecany artykuł: