Historia II RP

Cud nad Wisłą nie spadł z nieba. 103. rocznica Bitwy Warszawskiej 1920

2023-08-08 8:11

Przeciwnicy Piłsudskiego, endecy, za nic nie przyznaliby, że „ten socjalista” uratował Polskę przed najgorszym. Wskazywali więc na generałów Rozwadowskiego lub Hallera – obu związanych z prawicą. Piłsudczycy nie mieli wątpliwości, że dokonał tego „On” i kropka

Spis treści

  1. A kiedy będzie już po walce
  2. Z opatrznością trudno wygrać
  3. Dzięki zdolnościom szyfrantów
  4. Jak zwiądł kwiat rewolucji
  5. Warszawa osłonięta
  6. Z kroniki Armii Czerwonej

W sprawach bitew bardzo odległych czasem trudno jest ustalić, kto jakimi zaznaczył się zasługami. Bitwa Warszawska miała miejsce 100 lat temu, co w skali historycznej nie jest wydarzeniem aż tak odległym, żeby nie można było raz na zawsze ustalić, jak to w końcu było z autorstwem manewru.

Dzisiaj ogromna większość historyków jest zdania, że to Józef Piłsudski, a nie gen. Tadeusz Rozwadowski był autorem manewru oskrzydlającego znad Wieprza, dzięki któremu Rosjanie ponieśli pod Warszawą sromotną klęskę. Oczywiście nie wymyślił go w pojedynkę, tylko z pomocą swoich sztabowców.

A kiedy będzie już po walce

Po bitwie większość Polaków była wdzięczna Opatrzności. Jedni dlatego, że wierzyli we wpływ bożych wyroków na wszystko, inni ze względu na atmosferę modlitewnego rozhisteryzowania panującą w Warszawie przed i w trakcie bitwy. Kiedy jednak bitewny pył opadł, trzeba było przyjrzeć się faktom. Nie stało się tak jednak w takim stopniu, jakiego należałoby oczekiwać.

Dziennik „Rzeczpospolita”, który w 1020 roku był organem konserwatywnego Stronnictwa Chrześcijańsko-Narodowego, pisał w przeddzień 15 sierpnia, decydującej daty dla Bitwy Warszawskiej, piórem publicysty Stanisława Strońskiego, o „niezłomnej ufności, że stanie się u nas podobny cud jak w 1914 roku nad Marną, oraz, że zwać go będziemy cudem nad Wisłą.

Bitwa nad Marną z 1914 roku, która zatrzymała marsz Niemców na Zachód, miała swój cud taksówkowy. O zwycięstwie przesądziło użycie zarekwirowanych paryskich taksówek przez żołnierzy Garnizonu Paryża. Prawdziwym cudem była też nieoczekiwana decyzja niemieckiego szefa sztabu o wycofaniu części sił, potrzebnych na innym froncie. Polski „cud nad Wisłą” nawiązywał właśnie do wypadków znad Marny, paradoksalnie wcale nie o cudownym charakterze. Francuzi i Brytyjczycy zatrzymali zbrojną falę Niemców, Polacy powiedzieli stop Rosjanom. 

Z opatrznością trudno wygrać

Stroński miał wyjątkową właściwość dziennikarską. To w co „niezłomnie ufał” lub czego sobie życzył na łamach poczytnego tytułu, przeważnie się ziszczało. W przypadku „cudu nad Wisłą”, z korzyścią dla kraju, innym razem wręcz przeciwnie. Jego tekst „Usunąć tę zawadę” rozpętał nagonkę w konserwatywnej prasie i podsycił nienawiść nacjonalistów do pierwszego prezydenta RP Gabriela Narutowicza, której skutkiem było jego zamordowanie. Stroński miał zresztą z tego powodu wyrzuty sumienia, a swoje postępowanie z roku śmierci Narutowicza nazywał „najcięższym błędem swojego życia”.

Pisząc o cudzie nad Wisłą, podsunął endecji doskonały sposób dyskredytowania roli znienawidzonego Józefa Piłsudskiego w zwycięstwie nad Armią Czerwoną. Polska, ale i Europa Zachodnia, która uniknęła konfrontacji z bolszewizmem, miała zawdzięczać korzystny przebieg wypadków nie tyle genialnej strategii dowódcy, co Bożej Opatrzności. Opatrzność ta została, nie tylko zdaniem endeków optujących skwapliwie za wersją prawdziwego cudu, ale i tak zwanej ulicy, uczciwie i solidnie wyjednana spontanicznymi i zorganizowanymi modłami.

Dzięki zdolnościom szyfrantów

Bitwa Warszawska, świetnie przygotowana operacja wojskowa wojny polsko-bolszewickiej, zakończyła się zwycięsko nie tylko ze względu na strategiczny geniusz Piłsudskiego, który opracował w sztabie „wielką kombinację”: obronę linii Wisły na północ od stolicy i zmiecenie Armii Czerwonej po oskrzydleniu od południa. Ten plan mógł się powieść tylko pod warunkiem poznania strategii wroga. Tu spisała się Sekcja Szyfrów Sztabu Generalnego, przechwytując kilkaset depesz ujawniających zamierzenia Rosjan. W łamaniu sowieckich szyfrów zasłużył się np. Jan Kowalewski, zdolny kryptolog, mający wtedy niespełna 30 lat.

Już w trakcie bitwy, dzięki zdolnościom szyfrantów, doszło do szeregu zdarzeń przeważających szalę zwycięstwa na polską stronę. Np. ułani majora Zygmunta Podhorskiego spalili radiostację 4. Armii w Ciechanowie, uziemiając sześć sowieckich dywizji. Rosjanie dodatkowo strzelili sobie w stopę, kiedy Stalin zablokował rozkaz Michaiła Tuchaczewskiego, opóźniając marsz armii Budionnego na północ. A gdyby tak się nie stało? Plan Piłsudskiego był bardzo ryzykowny.

Sformowanie złożonej z kilku dywizji dęblińskiej grupy uderzeniowej nie pozwalało na odpowiednie wzmocnienie przedmościa warszawskiego, gdzie dowodził gen. Józef Haller, oraz odcinka północnego, na którym walczyła 5. Armia gen. Władysława Sikorskiego. Gdyby Sowieci złamali obronę przedmościa i natarli na Warszawę czołowo, wyprowadzani spod Radzymina, zagroziliby ofensywie znad Wieprza i cała wojna mogłaby być przez nas przegrana.

Jak zwiądł kwiat rewolucji

Bitwa Warszawska odwróciła koło fortuny, co biorąc pod uwagę spektakularny początek radzieckiej ofensywy z lipca 1920 roku, zakrawało na cud.  Po miesiącu walk Armia Czerwona przegnała Polaków na linię Wisły, a siedem armii radzieckich parło do zwycięstwa. Polskie wojsko znalazło na to sposób bez odwoływania się do sił nadprzyrodzonych, ale szczęście, początkowo towarzyszące Rosjanom, to nam zaczęło dopisywać. Zwycięstwo pod Warszawą miało bardzo istotne skutki. Jak donosiła Leninowi w Zachodu niemiecka marksistka Klara Józefina Zetkin „przymrozek, jakim był odwrót Armii Czerwonej z Polski, zwarzył kwiat rewolucji” również w Berlinie.

Po raz pierwszy publicznie sformułowania „cud nad Wisłą” użył premier Wincenty Witos, przemawiając w Sejmie. Używano go potem bezustannie w prasie i życiu publicznym, z tym że zwykle bez odwoływania się do religii. Naczelnik Piłsudski był wyczulony na tego typu „głupie gadanie”, w jego mniemaniu umniejszające zasługi polskiego żołnierza. „Wiem, że to przenośnia” – grzmiał – „ale pal diabli takie przenośnie!”.

Warszawa osłonięta

Tymczasem, niepostrzeżenie, przenośnia przeniosła się w sferę sacrum. Księża roztaczali z ambon wizję Najświętszej Panienki unoszącej się ponad polem bitwy, a nawet walczącej po jedynie słusznej, niebolszewickiej stronie. Dyskutować o cudzie, było w tych czasach niegodnym chrześcijanina, co jeszcze wzmacniało siłę rażenia płomiennych kazań. Wprawdzie Matka Boska chwytająca w locie pociski i miotająca je w stronę złych wojsk była niekanoniczna, ponieważ jako bezgrzeszna nie mogła zabijać, ale wizja przypadła do gustu polskiemu ludowi, wdzięcznemu za ocalenie. Zwłaszcza wizja płaszcza, którym osłaniała Warszawę, robiła furorę.

Zachowane dokumenty radzieckie z sierpnia 1920 roku mówią o „cofaniu się czerwonoarmistów w kompletnym nieładzie, co przekroczyło najśmielsze nadzieje, jakie mogli żywić Polacy”.

Z kroniki Armii Czerwonej

„Masa żołnierzy straciła wiarę w skuteczność walki i przestała być zdolna do ataku” – to zdanie z kroniki Armii Czerwonej. „Struna, którą naciągaliśmy do Bugu – pękła”, notowali Rosjanie. Ani słowem nie wspominali jednak o interwencji nie z tego świata. Nie zachowały się, o ile w ogóle istniały, świadectwa dowodzące, że radzieccy żołnierze nocą z 14 na 15 sierpnia 1920 roku byli świadkami objawienia maryjnego lub innego. Nieudokumentowana wieść gminna głosiła, że żołnierz Armii Czerwonej, nieznany z nazwiska, widział jak Matier Bożja wisząca nad polem bitwy chwyta pociski i miota je w stronę jego oddziałów. Z tego widzenia miał się zwierzyć, również anonimowej, mieszkance wsi pod Radzyminem. Postać zawieszona na niebie miała na sobie granatowy płaszcz, pozwalający zidentyfikować ją potem jako Matkę Bożą Łaskawą, Patronkę Warszawy. 

Po stronie cudu opowiedział się 10 lat po bitwie Jerzy Kossak, syn Wojciecha Kossaka, ku rozpaczy ojca samouk. Jego obraz „Cud nad Wisłą 15 sierpnia 1920 roku” należy do klasyki kiczu patriotycznego. Malarz przeszedł samego siebie, przedstawiając w 1930 roku na jednym płótnie między innymi tyleż wzniosłą, co nieprawdziwą historię śmierci kapelana wojskowego księdza Skorupki, eskadrę samolotów oświetlających niebo reflektorami przeciwlotniczymi, których w bitwie nie użyto oraz Matkę Boską w łopoczącej szacie w otoczeniu zwycięskiej husarii spod Wiednia. Za ten cudowny miszmasz, wykonany na zamówienie, zainkasował tyle, ile zwykle brał za swoje „sentymentalne obrazki”, plus suty dodatek za wyjątkową staranność. Nie powiedział, ile konkretnie dostał, ale jak zwykle zadłużonemu, te pieniądze spadły jak z nieba.  

QUIZ. Najważniejsze bitwy w dziejach świata. Pytamy tylko o to, kto z kim walczył! Łatwe?

Pytanie 1 z 13
Na start coś banalnego. W 1683 roku w bitwie pod Wiedniem polska armia dowodzona przez Jana III Sobieskiego walczyła z...
„Miłość, krew i wojna 1920”, Sławomir Koper, Robert Miękus

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze