Tym, którzy nie czytają plotkarskich portali, a tym bardziej nie interesują się modą nazwisko Maciej Zień do niedawna mogło nic nie powiedzieć. W ubiegłym roku jednak o projektancie i jego konflikcie ze wspólnikiem zrobiło się na tyle głośno, że sprawą zainteresowały się nie tylko plotkarskie czy branżowe media, ale również informacyjne i ekonomiczne.
O co chodziło? Zień został oskarżony przez wspólnika o działanie na niekorzyść własnej spółki. Projektantowi zarzucono, że z firmowego butiku bezprawne wyniósł towar o wartości kilkudziesięciu tysięcy złotych. Co na to Zień? W oświadczeniu przesłanym mediom stwierdził m.in., że oskarżenia wysuwane przez jego wspólnika są bezpodstawne, zaś celem jego działań jest przejęcie kontroli nad marką i znakiem towarowym Zień. Zarzucił także, że firma nie realizuje swoich finansowych zobowiązań wobec niego.
Czytaj: Kolekcja Zienia dla Biedronki. Sprawdź, co będzie można kupić [WIDEO]
Wiele wskazuje na to, że sprawą zajęli się prawnicy, ponieważ niedługo po tym oświadczeniu Zień wystosował kolejne, w którym oficjalnie przeprosił wspólnika… i zamilkł na długie miesiące. Historia ta, w której słowa: pieniądze, finanse, rozliczenia itp. odmieniane były przez wszystkie przypadki pokazała jednak, że obecność w mediach, organizacja pokazów, posiadanie butiku przy znanej warszawskiej ulicy bynajmniej nie oznacza braku problemów finansowych.
Na czym zarabiają projektanci?
Szybki przegląd stron internetowych polskich projektantów, których nazwiska najczęściej wymieniania są w mediach pokazuje, że najbardziej „namacalnym” elementem ich biznesu są firmowe butiki (czy, jak kto woli – concept store). Zazwyczaj projektanci prowadzą również sklepy online. Część może pochwalić się także adresami zagranicznych butików i sklepów internetowych, w których również wystawiane są ich kreacje.
Pytanie tylko, na jak duże jest w Polsce zapotrzebowanie na ubrania, w przypadku których kilkaset złotych za t-shirt można uznać za niewygórowaną cenę, zaś kilka tysięcy za sukienkę – za standard? Polscy projektanci szukają więc sposobu, by rozszerzyć grono klientów. Stąd tak duża rola zagranicznych imprez modowych. Udział w nich to bowiem nie tylko prestiż, ale także okazja na nawiązanie nowych biznesowych kontaktów oraz pozyskanie zagranicznych zamówień.
Przykład? Kolekcja Gosi Baczyńskiej na jesień-zimę 2016/2017 została zaprezentowana w Paryżu podczas tygodnia mody pret-a-porter. W rozmowie z blogerem Michałem Zaczyńskim Baczyńska potwierdza, że podczas jej kilkudniowej obecności w Paryżu udało jej się pozyskać zamówienia od kupców z USA, Kuwejtu, Korei.
Zobacz także: Historia wielkich marek. Jak Coco Chanel zbudowała swoje imperium
Wydaje się, że Baczyńska jest przykładem projektantki, której obecność w mediach i pozytywne opinie ekspertów modowych udało się połączyć z dobrą sytuacją finansową firmy. O sukcesie jej marki może świadczyć też fakt, że… chcą ją ukraść Chińczycy. Okazuje się, że ktoś w tym kraju, bez jej wiedzy i zgody zarejestrował jej znak towarowy. Baczyńska złożyła w tej sprawie sprzeciw. We wspomnianej już rozmowie z Zaczyńskim tłumaczy: - Ktoś po prostu chce go (znak towarowy – red.) sobie przywłaszczyć, przez co nie mogłabym tam sprzedawać swojej mody. Jeśli sprzeciw zostanie odrzucony, będę zmuszona iść do sądu.
Ważne słowo na „s”
Wydatki projektanta mody zawiązane są nie tylko z prowadzeniem butików i szyciem ubrań. Trzeba je jeszcze pokazać, najlepiej w odpowiednim miejscu i w efektowny sposób, zapraszając do obejrzenia „odpowiednich” ludzi. A to kosztuje. Dlatego tak duże znaczenie ma pozyskanie sponsora (a najlepiej kilku). Tego typu transakcje mogą mieć jednak dla projektanta gorzki smak.
– (…) kombinujemy, jak możemy. Gdybyśmy sami nie dążyli do pokazu, to żaden by się nie odbył. Ostatni – gdyby nie Kasia Sokołowska (reżyser pokazów modowych – red.) i jej zaangażowanie, mobilizowanie nas i wspieranie, włącznie z udzieleniem nam własnego mieszkania na przymiarki – także – mówi w wywiadzie z Michałem Zaczyńskim projektant Rafał Michalak (wspólnie z Iloną Majer tworzą duet MMC).
Może Cię zainteresować: Lalki Zawieruszyński: warte fortunę, ale z polskim rodowodem [GALERIA]
Michalak mówi także, że nie spodziewał się, że organizacja pokazów może być aż takim wyzwaniem. Trudno bowiem spodziewać się na przykład, że główny sponsor może wycofać się na dwa tygodnie przed samym wydarzeniem, po półrocznych rozmowach. – (…) nagle koncern przyznaje, że ma zmniejszony budżet, bo mu siadła sprzedaż jakiegoś produktu. I po sprawie – mówi Zaczyńskiemu.
Projektanci, którzy znajdują sponsorów muszą liczyć się także z tym, że nie ma nic za darmo. W zamian za finansowe wsparcie chcą oni z tego tytułu realne profity. Czyli na przykład tego, by tytuł kolekcji nawiązywał do nazwy ich produktu, a nawet, by ich produkty zostały użyte w trakcie pokazu.
Zień z Biedronki, Baczyńska z Rossmanna
W tym kontekście nie dziwi, że niektórzy projektanci, mający, mający ambicję tworzenia „wysokiej” mody, której bliżej do dzieła sztuki, niż do zwykłej odzieży noszonej przez przeciętnego zjadacza chleba decydują się na współpracę z sieciowymi sklepami, nawet tymi, które nie tylko na pierwszy, ale i na drugi rzut oka z modą nie mają nic wspólnego. Przykłady z ostatnich dni to kolekcja akcesoria łazienkowych (ręczniki, szlafroki, kapcie itp.) sygnowana nazwiskiem Macieja Zienia, którą można kupić w Biedronce czy druga już kolekcja akcesoriów (czapki, rękawiczki, torby itp.), którą Gosia Baczyńska zaprojektowała dla Rossmanna.
„Flirt” z Biedronką mają również na swoim koncie tacy projektanci jak duety: Paprocki&Brzozowski oraz Bohoboco.
MK