Zdaniem dziennika, taki będzie efekt przyjętego przez Sejm systemu rozliczeń dla właścicieli takich instalacji. "Kto zdąży do 1 kwietnia 2022 r., będzie mógł korzystać jeszcze przez 15 kolejnych lat z dotychczasowych udogodnień dla przydomowych inwestycji. Maruderzy zderzą się z nowym, mniej korzystnym i bardziej skomplikowanym w obsłudze, systemem rozliczeń oraz kurczącymi się dopłatami" - informuje "Rzeczpospolita".
Paradoksalnie - jak tłumaczy - to wciśnięcie hamulca dla prosumenckiej energetyki jest efektem klęski urodzaju. "Przez ostatnie dwa lata domowe instalacje PV były najszybciej rozwijającym się źródłem energii. Dzięki dotacjom Polacy sięgnęli po oszczędności, szybko zwiększając udział OZE w produkcji energii w Polsce. W efekcie rząd mógł się pochwalić szybkim marszem w kierunku wyznaczonych przez UE celów w zakresie użycia OZE – z 350 MW mocy na dachach w trzy lata dobiliśmy do 4,5 GW mocy realnej. Co więcej, przydomowe instalacje PV pozwalały latem niwelować ryzyko przerw w dostawach" - pisze gazeta.
Dodaje, że eksperci oceniają jednak, że zmiany nie zniechęcą wszystkich. "Mimo nowych rozwiązań prosument wciąż będzie w korzystniejszej sytuacji niż konsument zdany tylko na prąd z gniazdka. Oszczędności mogą sięgać 50–60 proc. wysokości rachunków. Część udogodnień zostanie wszakże utrzymana, a instalację trzeba będzie precyzyjnie dobrać pod potrzeby własnego domu, byleby nie produkować więcej, niż się samemu zużywa" - pisze "Rz".