Magazyn "Rolling Stone" wszedł w posiadanie dokumentu FBI, który ocenia popularne komunikatory, kategoryzując je pod względem łatwości zdobycia informacji. Dokument nie jest tajny, ale mocno kontrowersyjny. Pokazuje sposób działania organów ścigania - inwigiliację uzytkowników poprzez popularne środki komunikacji. Okazuje się, że najbardziej skłonne do współpracy z FBI są platformy WhatsApp i iMessage, najtrudniejsze - Signal i Telegram.
WhatsApp i iMessage wcale nie tak bezpieczne
Zarówno Mark Zuckerberg (prezes Mety, do której należy WhatsApp), jak i Tim Cook (szef Apple’a), wielokrotnie publicznie deklarowali, że prywatność stanowi podstawowe prawo człowieka, a ich produkty zapewniają bezpieczeństwo informacji. Tymczasem z ujawnionych dokumentów, które pochodzą ze stycznia 2021 r., wynika że oba komunikatory znajdują się na szczycie aplikacji współpracujących z FBI pod względem udostępniania danych użytkowników.
ZOBACZ: Raj dla hakerów: Polacy nie zmieniają haseł i nie dbają o bezpieczeństwo
Dane już w kwadrans
WhatsApp prawdopodobnie daje najłatwiejszy dostęp do treści komunikacji - zapewnia opcję nadzoru w czasie zbliżonym do rzeczywistego. Na podstawie decyzji sądu może przekazywać organom śledczym takie dane, jak kontakty określonego użytkownika oraz informacje o osobach, które mają zapisany jego numer telefonu w swoich listach kontaktowych. Takie informacje są aktualizowane co 15 minut. Nie ma tu mowy o samej treści wiadomości.
W przypadku iMessage FBI otrzyma dane na temat wyszukiwanych przez konkretnego użytkownika treści z ostatnich 25 dni. Śledczy mogą w teorii pobrać treść komunikacji, jeśli użytkownik wykonuje kopię informacji w usłudze iCloud. Jeśli FBI wyda nakaz przekazania kopii zapasowych z chmury, Apple jest zobowiązane je udostępnić.
Aplikacje Signal i Telegram właściwie nie współpracują z władzami, wyjątkiem są udowodnione śledztwa przeciwko terrorystom.