- Świadoma optymalizacja budżetu domowego uwzględnia możliwość zaoszczędzenia ponad 600 zł rocznie na podstawowej opiece stomatologicznej w ramach NFZ
- Analiza danych rynkowych ujawnia, że niska rentowność świadczeń jest główną przyczyną spadku liczby gabinetów współpracujących z Funduszem
- Zarządzanie ryzykiem zdrowotnym wymaga wiedzy o ograniczeniach systemu publicznego, takich jak długi czas oczekiwania i stosowanie tańszych materiałów
- Eksperci wskazują, że nowy model biznesowy NFZ formalnie rozszerza ofertę, lecz w praktyce ogranicza dostęp do nowoczesnych technologii leczenia
- Zrozumienie różnic w zakresie refundacji dla poszczególnych grup pacjentów jest kluczowe dla efektywnego planowania leczenia i maksymalizacji zwrotu z inwestycji w zdrowie
Zęby za darmo? Sprawdzamy, na czym zaoszczędzisz 610 zł rocznie (i więcej)
Publiczny program świadczeń stomatologicznych w 2026 roku pozwoli pacjentom zaoszczędzić średnio 610 złotych rocznie na podstawowej profilaktyce. Kwota ta stanowi sumę rynkowych cen usług gwarantowanych w ramach Narodowego Funduszu Zdrowia, takich jak trzy przeglądy stanu uzębienia (o wartości 80-100 zł każdy), roczne usuwanie kamienia nazębnego (150-250 zł) oraz zdjęcie pantomograficzne, czyli panoramiczny rentgen szczęki (80-200 zł). Atrakcyjność tej oferty rośnie, gdy zestawimy ją z rynkowymi realiami. Ile kosztuje leczenie u dentysty w Polsce? Podczas gdy ogólna inflacja w listopadzie 2025 roku ustabilizowała się na poziomie 2,5%, ceny prywatnych usług dentystycznych wzrosły w tym samym czasie aż o 9,5% w ujęciu rocznym. W sytuacji, gdy Polacy w 2024 roku wydali na prywatne leczenie zębów ponad 9 miliardów złotych, korzystanie z bezpłatnego pakietu staje się racjonalnym sposobem na optymalizację domowego budżetu.
Zakres bezpłatnych usług jest dostosowany do potrzeb różnych grup pacjentów i niedawno został rozszerzony. Dzieci i młodzież do 18. roku życia mają zagwarantowane pełne leczenie kanałowe oraz nowoczesne wypełnienia kompozytowe, potocznie nazywane białymi plombami, we wszystkich zębach. Dorośli mogą liczyć na refundację takich plomb jedynie w przednim odcinku uzębienia, od trójki do trójki. Od stycznia 2026 roku łatwiejszy stanie się dostęp do znieczulenia ogólnego dla dzieci w szczególnych przypadkach, na przykład przy silnym lęku przed zabiegiem. Ponadto, od czerwca 2025 roku pacjenci mogą korzystać z refundacji nowoczesnych protez typu „overdenture”, które dzięki oparciu na implantach lub własnych zębach pacjenta zapewniają większą stabilność. Pozwala to na oszczędność przekraczającą 4 tysiące złotych w porównaniu z cennikami prywatnych gabinetów. Specjalne uprawnienia przysługują także kobietom w ciąży i połogu, które mogą liczyć na częstsze wizyty kontrolne i bezpłatne usuwanie kamienia dwa razy w roku.
Dwie twarze reformy: Gdzie jest haczyk w darmowym leczeniu?
Mimo teoretycznie szerokiej oferty, największym problemem dla pacjentów pozostaje ograniczony dostęp do leczenia w ramach NFZ. Zaledwie co trzeci dentysta w Polsce ma podpisaną umowę z Funduszem, a ich liczba maleje, o czym świadczy 7% spadek w latach 2022-2023. W praktyce oznacza to długi czas oczekiwania na wizytę, który jest bardzo zróżnicowany w zależności od regionu. Podczas gdy w województwie lubelskim na termin czeka się średnio 5 dni, w kujawsko-pomorskim czas ten wydłuża się do 28 dni. Główną przyczyną tej sytuacji są niskie wyceny świadczeń przez NFZ, które zdaniem stomatologów nie pokrywają realnych kosztów materiałów, amortyzacji sprzętu i prowadzenia gabinetu. Skalę problemu ilustruje fakt, że w połowie 2025 roku aż 40% placówek z kontraktem NFZ nie realizowało nowych, rozszerzonych usług, ponieważ ich refundacja była niewystarczająca.
Nawet gdy pacjentowi uda się już dostać na wizytę, publiczny system często oferuje jedynie podstawowe, najtańsze rozwiązania. Dorosły pacjent, któremu przysługuje leczenie zęba trzonowego, w ramach NFZ otrzyma wypełnienie glasjonomerowe, które jest mniej trwałe od popularnych plomb kompozytowych. Za te drugie, bardziej estetyczne i wytrzymałe, musi dopłacić z własnej kieszeni. Podobny kompromis dotyczy technologii. Choć nowoczesne procedury, jak leczenie kanałowe pod mikroskopem, formalnie znajdują się w katalogu świadczeń, w praktyce niskie finansowanie uniemożliwia ich stosowanie. Jak trafnie podsumował wiceprezes Naczelnej Rady Lekarskiej Paweł Barucha, obecne zmiany to jedynie „próba przykrycia problemu kosztem lekarzy i pacjentów”. Państwo formalnie nakłada na dentystów obowiązek leczenia zgodnie z najnowszą wiedzą medyczną, ale nie zapewnia na to odpowiednich środków finansowych.
