Lekarz i pacjent

i

Autor: Shutterstock Prywatne wizyty lekarskie drożeją równie szybko jak inne usługi

Do lekarza tylko z grubym portfelem

2021-10-18 17:00

Usługi w prywatnej opiece zdrowotnej drożeją w lawinowym tempie. Rosnący popyt na usługi medyczne przy wydłużającej się kolejce w publicznej służbie zdrowia, starzejące się społeczeństwo, inflacja, braki kadrowe to główne przyczyny nakręcającej się właśnie drożyzny w prywatnym sektorze usług medycznych.

Z danych GUS z 2010 r. wynika, że prywatna konsultacja medyczna u lekarza specjalisty kosztowała 68,1 zł. Pięć lat później było to już 89,2 zł. W 2019 r. lekarze liczyli za konsultacje średnio 89,2 zł. Rok później – już 112,5 zł. A w zeszłym roku… 126,4 zł. Mówimy o niemal dwukrotnym wzroście ceny. Dla porównania: inflacja przez tych 10 lat wyniosła 17, 5 proc. Średnie wynagrodzenie wzrosło tylko o 60 proc. - czytamy na portalu subiektywnieofinansach.pl

A w roku pandemii średnie ceny wzrosły 12 proc.– kilka razy bardziej niż inflacja. Gdyby doliczyć tegoroczny wzrost cen na poziomie  7 proc., otrzymamy średnią cenę wizyty u lekarza-specjalisty na poziomie 134 zł. A to średnia z dużych miast i małych miejscowości.

Jak podaje portal, o ile w 2010 r. za przeciętną pensje moglibyśmy w ciągu miesiąca 47 razy odwiedzić lekarza, to w ubiegłym roku – już tylko 40 razy.

Czytaj także: Bieda w Polsce. 2 milionom Polaków brakuje na życie

EKG 2021. ANNA RULKIEWICZ. Prezes Luxmed: Chorzy nie mogą liczyć na pomoc państwa

Popyt w prywatnych lecznicach nakręca odwieczny problem kolejek w publicznej służbie zdrowia, gdzie na proste badania czeka się po kilka lat. A czeka się bo brakuje ogólnie personelu medycznego, który albo wyjechał za chlebem, albo przenosi się do prywatnego sektora. Dodatkowym problemem jest starzejące się społeczeństwo. Również średnia wieku lekarzy i pielęgniarek może niepokoić. 

Według danych Naczelnej Izby Lekarskiej placówkom mającym kontrakty z NFZ brakuje dziś 50 tys. lekarzy różnych specjalizacji. Pod względem liczby lekarzy, którzy mają 55 lat i więcej, jesteśmy w pierwszej dziesiątce krajów OECD. To samo tyczy się pielęgniarek i położnych.

Jak informuje Zofia Małas, prezes Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych przy chorych pracuje 233 tys. pielęgniarek i 28 tys. położnych, co oznacza, że mamy ich 2 razy mniej  na 1000 mieszkańców niż wynosi średnia w innych krajach europejskich. Tymczasem rocznie przybywa ich zaledwie  400.

Według Prezes Małas 130 tys. pielęgniarek i położnych z tej grupy ma już uprawnienia emerytalne. Rokrocznie odchodzi z zawodu 10 tys. osób, czyli tyle powinno wejść co roku nowych osób do zawodu żeby utrzymać obecny, i tak słaby na tle innych krajów europejskich, wskaźnik 5 pracujących pielęgniarek na 1000 mieszkańców 

Jej zdaniem jeżeli nie podwoimy liczby osób wchodzących do systemu, w 2030 roku średnia wieku w tym zawodzie będzie wynosić ponad 60 lat. Dziś jest to ponad 50 lat.

Samorząd lekarski nie prowadzi rejestru cen usług w prywatnym sektorze ochrony zdrowia. Przy obecnym wzroście inflacji i opłat za energię, paliwo itp., wzrastają tez ceny innych produktów i usług, więc można spodziewać się wzrostu opłat za prywatne wizyty, konsultacje i badania lekarskie. Należy tu również wziąć pod uwagę stan publicznej ochrony zdrowia - braki kadrowe, długie oczekiwanie na wizytę, zamykanie oddziałów. Te czynniki mogą także mieć wpływ na decyzje pacjentów o tym, gdzie będą się leczyć - w prywatnym czy publicznym sektorze polskiej ochrony zdrowia. Przy wzroście zapotrzebowania na prywatne usługi medyczne, ich cena może ulec zmianie - podsumowuje Rafał Hołubicki rzecznik prasowy Naczelnej Izby Lekarskiej.

Sonda
Czy wierzysz ministrowi Czarnkowi, że zmiana w systemie edukacji lekarzy nie odbije się na jakości kształcenia?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Najnowsze