
- PKB Polski wzrósł o 3,4% r/r w II kw. 2025 r., co oznacza przyspieszenie tempa wzrostu gospodarczego.
- Głównym motorem wzrostu jest konsumpcja prywatna (wzrost o 4,4%) i popyt krajowy (wzrost o 4%).
- Inwestycje rozczarowały, spadając o 1%, co stanowi kontrast wobec silnego wzrostu w I kwartale.
- Wzrost w II kwartale jest zgodny z wcześniejszymi prognozami i kontynuuje pozytywny trend z poprzednich kwartałów
Tempo wzrostu polskiej gospodarki nabiera rozpędu. Jak wynika z drugiego odczytu Głównego Urzędu Statystycznego, w II kwartale 2025 roku Produkt Krajowy Brutto (PKB) Polski wzrósł o 3,4 proc. w ujęciu rocznym. To wynik lepszy niż w poprzednich okresach – w I kwartale 2025 r. i IV kwartale 2024 r. dynamika wynosiła 3,2 proc. Dane są zgodne ze wstępnym szacunkiem i prognozami analityków, jednak szczegółowa struktura wzrostu pokazuje dwa różne oblicza naszej gospodarki.
Co napędza wzrost PKB? Siła konsumpcji i rosnące pensje Polaków
Głównym silnikiem napędowym polskiej gospodarki pozostaje konsumpcja prywatna. Zgodnie z danymi GUS, wzrosła ona aż o 4,4 proc. rok do roku, znacząco przewyższając ogólną dynamikę PKB. To potwierdzenie siły polskiego konsumenta, którego portfel zasilany jest rosnącymi wynagrodzeniami i stabilną sytuacją na rynku pracy. Jak wskazywali przed publikacją analitycy PKO BP, to właśnie konsumpcja miała być głównym motorem wzrostu. "Na taki scenariusz wskazują miesięczne dane o sprzedaży detalicznej oraz symptomy solidnej aktywności w sektorach usługowych" – pisali eksperci. Popyt krajowy, obejmujący zarówno wydatki gospodarstw domowych, jak i sektora publicznego, również solidnie się trzyma, rosnąc o 4 proc.
Niepokojący sygnał dla firm. Dlaczego inwestycje gwałtownie spadły?
Największym zaskoczeniem i jednocześnie najpoważniejszym powodem do niepokoju jest gwałtowne załamanie inwestycji. Dane GUS pokazały, że spadły one o 1 proc. w ujęciu rocznym. To wynik, który całkowicie rozminął się z oczekiwaniami rynku. Ekonomiści spodziewali się jedynie spowolnienia, a nie recesji w tym obszarze. Dla przykładu, analitycy Santandera prognozowali, że dynamika inwestycji zwolni z 6,3 proc. do 4,0 proc. rok do roku. Tymczasem rzeczywistość okazała się znacznie gorsza. Spadek inwestycji jest negatywnym sygnałem, ponieważ to one decydują o długoterminowym potencjale gospodarki, jej modernizacji i konkurencyjności. Gorsze nastroje wśród przedsiębiorców mogą wynikać z niepewności geopolitycznej, wysokich kosztów finansowania oraz oczekiwania na środki z nowych funduszy unijnych.
Podsumowując, choć ogólny wzrost PKB Polski na poziomie 3,4 proc. jest solidnym wynikiem, jego struktura budzi uzasadnione obawy. Silna konsumpcja pozwala utrzymać dobre tempo rozwoju w krótkim terminie, jednak bez powrotu na ścieżkę wzrostu inwestycji, utrzymanie takiej dynamiki w przyszłości będzie niezwykle trudne. Najbliższe kwartały pokażą, czy spadek nakładów inwestycyjnych był jednorazowym wypadkiem, czy też początkiem niebezpiecznego trendu dla polskiej gospodarki.
Polecany artykuł: