W całym kraju toczą się procesy poszkodowanych frankowiczów z bankami. To właśnie w sprawie Justyny i Kamila Dziubaków w październiku orzekał Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) po otrzymaniu czterech pytań prejudycjalnych z Polski. Trybunał zdecydował, że polskie sądy nie mogą zmieniać warunków umów kredytowych, ale mogą je anulować. Okazuje się, że to nie takie proste.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Wygrali z bankiem. Dostają swoje pieniądze, które stracili przez oszusta
- Raiffeisen Bank poinformował kredytobiorców, że w przypadku unieważnienia umowy zażąda od nich 477 tys. zł za bezumowne korzystanie z kapitału przez 11 lat, 321 tys. zł odsetek z tego tytułu, a ponadto zagroził im pozbawieniem mieszkania. Dlatego poprosiliśmy RPO, by przyłączył się do sprawy – powiedziała serwisowi prawo.pl Agnieszka Plejewska, pełnomocnik państwa Dziubaków.
Państwo Dziubakowie zaciągnęli w 2008 r. kredyt hipoteczny na 40 lat. Raiffeisen Bank udzielił im pożyczki w złotych indeksowanego do franka szwajcarskiego. Zdaniem dłużników, zapis ten był niedozwolony w zakresie mechanizmu indeksowania. Z pożyczonych od banku 400 tys. zł małżeństwo spłaciło już 230 tys., ale nadal mają do oddania... 520 tys. zł! - W przypadku unieważnienia zostanie 180 tysięcy do spłaty, w przypadku odfrankowienia 250 tysięcy zł - mówiła 3 października Justyna Dziubak, komentując orzeczenie TSUE.
SPRAWDŹ TEŻ: Nowy przepis blokuje pieniądze przedsiębiorców! Pół miliona firm objętych obowiązkowym split payment
Co ciekawe, na łamach "Rzeczpospolitej" pod koniec października rzecznik finansowy Mariusz Golecki wyjaśniał, że w sporach o unieważnienie kredytów frankowych banki nie mają podstaw, by żądać wynagrodzenia za korzystanie z ich kapitału - przypomina "Business Insider Polska". Po dołączeniu do sprawy w poniedziałek Rzecznika Praw Obywatelskich (RPO), Sąd Okręgowy w Warszawie wyznaczył kolejną rozprawę na 3 stycznia 2020 roku.