Koronawirus szaleje na świecie. Zbiera żniwo nie tylko wśród ludności. Do granic wytrzymałości doprowadza też gospodarki wielu państw. Jego złośliwość odczuwa też giełda. Tak złej sytuacji jak dziś na Wall Street nie było od lat. Wartość wielu akcji na amerykańskiej giełdzie leci na łeb na szyję. Zaraz po rozpoczęciu sesji na Wall Street spadki notowań akcji były tak duże, że władze giełdy wstrzymały handel. Dlaczego zdecydowano się na taki krok? Po tym jak indeks S&P500, grupujący pół tysiąca największych spółek z USA znalazły się 7 proc. pod kreską, władze giełdy zadecydowały o wstrzymaniu handlu. Podjęto taką decyzję, by inwestorzy mieli czas na przemyślane decyzje, by nie działali w popłochu. Taki tymczasowy ruch sprawia, że nie traci się kontroli nad sytuacją. W przeciwnym razie, skutki mogą być opłakane. Ryzyko krachu na giełdzie jest ogromne, dlatego trzeba trzymać nerwy na wodzy i podchodzić do dramatycznej sytuacji niezwykle rozważnie. Chwilowe wstrzymanie handlu przyniosło oczekiwane rezultaty, akcje zaczęły powoli nadrabiać straty.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Epidemia koronawirusa. Czy dostaniemy zwrot pieniędzy za odwołane imprezy masowe?
Nieciekawie wygląda też sytuacja na giełdach europejskich i azjatyckich. Jeśli koronawirus wciąż będzie tak szybko rozprzestrzeniał się na świecie, poważne konsekwencje gospodarcze będą nieuniknione. Czy przez koronawirusa czeka nas poważny kryzys ekonomiczny? Odpowiedź na pytanie zapewne przyniesie nam rzeczywistość w najbliższych tygodniach. Sytuacja robi się bardzo poważna.
Źródło: money.pl