
- Zadłużenie szpitali powiatowych wzrosło o 60% (o ponad 3,3 mld zł) w ciągu 5 lat, osiągając 8,775 mld zł do końca marca 2025 r., co prowadzi do wstrzymywania przyjęć pacjentów.
- Tylko 17% szpitali uważa, że środki z NFZ wystarczą na pokrycie obligatoryjnych podwyżek płac (waloryzowanych co roku w lipcu), co wskazuje na skalę problemów finansowych.
- NFZ zwiększy dotację z budżetu państwa o ponad 9 mld zł w 2025 r. (do 27,65 mld zł), ale bez zmian prawnych finansowanie spoza składki zdrowotnej będzie musiało stale rosnąć.
- Wzrost wynagrodzeń pracowników medycznych przewyższa wpływy ze składek NFZ, co powoduje, że fundusz nie jest w stanie pokryć wszystkich zobowiązań, pomimo 100% realizacji płatności za nielimitowane nadwykonania
Alarmujące sygnały z placówek. Dlaczego szpitale wstrzymują przyjęcia pacjentów?
Podczas posiedzenia sejmowej komisji zdrowia padły alarmujące słowa. Były wiceminister zdrowia, Janusz Cieszyński, powołując się na liczne sygnały od dyrektorów placówek, mówił o krytycznej kondycji finansowej lecznic. – Dochodzą do nas jako do parlamentarzystów bardzo liczne sygnały o faktycznym bankructwie systemu ochrony zdrowia – stwierdził poseł Prawa i Sprawiedliwości.
Problem jest na tyle poważny, że bezpośrednio zagraża bezpieczeństwu pacjentów. Dyrektorzy szpitali w rozmowach kuluarowych mówią, że sytuacja jest bardzo trudna, muszą wstrzymywać przyjęcia pacjentów, są problemy z płynnością – zaznaczył Cieszyński. Aby zobrazować skalę problemu, przytoczył wyniki ankiety wysłanej do około stu szpitali. Zaledwie 17 z nich oceniło, że pieniądze przekazane przez NFZ na sfinansowanie lipcowych podwyżek wynagrodzeń są wystarczające. – To jest skala upadku finansowego, do którego państwo doprowadziliście system ochrony zdrowia – podsumował Cieszyński.
Zadłużenie szpitali rośnie lawinowo. Jakie są liczby?
Dane przedstawione przez obecnego wiceministra zdrowia, Wojciecha Koniecznego, potwierdzają fatalną diagnozę. Jak informuje portal samorządowy, na dzień 31 marca 2025 roku zadłużenie szpitali powiatowych sięgnęło kwoty 8 mld 775 mln zł, a tendencja jest wyraźnie wzrostowa. Od 2020 roku do końca pierwszego kwartału 2025 roku, ich zobowiązania ogółem wzrosły o 3 mld 301 mln złotych, czyli o 60 proc. Tylko w ciągu pierwszych trzech miesięcy 2025 roku dług powiększył się o kolejne 470 milionów złotych.
Jednym z głównych powodów rosnących kosztów jest ustawa o minimalnych płacach w ochronie zdrowia. Co roku w lipcu waloryzowane są pensje lekarzy, pielęgniarek, położnych, farmaceutów, diagnostów laboratoryjnych i wielu innych pracowników medycznych. Wysokość podwyżek jest powiązana z przeciętnym wynagrodzeniem w gospodarce, co generuje ogromne, stałe koszty dla placówek.
Skąd biorą się problemy finansowe? System wymaga stałego zasilania z budżetu
Resort zdrowia zapewnia, że rząd reaguje na potrzeby systemu. Wiceminister Konieczny poinformował, że w ciągu 12 miesięcy na realizację podwyżek trafi łącznie 16,9 mld zł. Zwiększono także dotację z budżetu państwa do NFZ. – Zaplanowana pierwotnie dotacja podmiotowa z budżetu państwa do NFZ w 2025 roku wynosiła 18,35 mld złotych. (...) Natomiast, dzięki decyzjom ministra zdrowia oraz ministra finansów (...) aktualna wysokość dotacji podmiotowej na NFZ w 2025 roku wynosi już 27,65 miliarda złotych – wyjaśniał posłom Konieczny.
Jednak nawet tak duże transfery mogą nie wystarczyć. Jak podkreślił wiceprezes NFZ Jakub Szulc, struktura wydatków NFZ bez zmiany prawa będzie wymagała stałego zwiększania finansowania spoza składki zdrowotnej, czyli z dotacji budżetowych. Wyjaśnił on, że dynamika wzrostu wynagrodzeń jest znacznie szybsza niż dynamika wpływów ze składek zdrowotnych.
– Nie ma szans, żeby dynamika wpływu składki do Narodowego Funduszu Zdrowia była w stanie pokryć dynamikę przyrostu związaną ze wzrostem wynagrodzeń – podsumował Szulc, co jasno pokazuje, że bez głębokich reform systemowych i stałego wsparcia z budżetu państwa, kryzys będzie się tylko pogłębiał.
Polecany artykuł: