Inflacja dosłownie szaleje. Już wynosi 5,8 proc., podczas gdy bezpieczny jej próg i cel inflacyjny, to 2,5 proc. Gołym okiem widać zatem, że sytuacja zaczyna wymykać się spod kontroli. Spowolnić ją i sprawić, że oszczędności nie będą tracić na wartości, a ceny nie będą rosły w galopującym tempie, mogłoby podniesienie stóp procentowych. Tylko czy Rada Polityki Pieniężnej na najbliższym, środowym posiedzeniu, zdecyduje się na taki krok? Tutaj zdania są mocno podzielone. Część ekonomistów i byłych prezesów Narodowego Banku Polskiego jest zdania, że stopy natychmiast powinny pójść w górę. Utrzymywanie ich na tak niskim poziomie 0,1 proc. szkodzi wartości polskiej waluty. Teoretycznie, by faktycznie uratować sytuację, stopa referencyjna musiałaby podskoczyć do 2 proc. Na taki skok raczej RPP się nie zgodzi z bardzo prostego powodu. W takiej sytuacji raty kredytów poszłyby bardzo mocno w górę. Tymczasem napędzający się rynek mieszkaniowy, ale i działalność firm, właśnie na kredytach stoi. Z tego powodu wzrost stóp procentowych uderzyć może najbardziej w kredytobiorców i ich wypłacalność, zaś utrzymywanie ich na taki niskim poziomie uderza we właścicieli lokat i innych depozytów bankowych oraz wszystkich konsumentów, którzy za podstawowe zakupy już płacą krocie. Jaka będzie decyzja RPP? Możemy ją poznać już w najbliższą środę, 6 października.
Polecany artykuł: