Reforma emerytalna miała być lekiem na całe zło. Kobiety, które ukończyły 60. rok życia i 65-letni panowie jak tylko pojawiał się możliwość, przeszli masowo na emerytury. Jednak rzeczywistość szybko zweryfikowała ich plany. Z danych ZUS wynika, że rok 2017 r. był rekordowym pod względem liczby aktywnych zawodowo emerytów. W 2016 r. na rynku pracy pojawiło się 20,5 tys. pracujących emerytów, którzy wcześniej byli bierni zawodowo. Natomiast w minionym roku takich osób pojawiło się aż 93,5 tys. Łącznie w Polsce pracuje ponad 600 tys. emerytów - 453 tys. z nich ma etat, a 235,7 tys. pracuje na zasadzie samozatrudnienia lub na tzw. umowie śmieciowej (np. umowie zlecenie).
Sprawdź też: Waloryzacja 2018. Minister Rafalska podała oficjalny wskaźnik waloryzacji. Ile podwyżki dostaną emeryci? [TABELKA]
Okazuje się, że w wielu przypadkach przejście na emeryturę było w pewnym sensie fikcyjne. Uprawniona osoba przeszła na świadczenie, by niebawem wrócić do firmy na swoje stanowisko, ale już w oparciu o umowę cywilnoprawną. Jedni zdecydowali się na taki krok celowo, by mieć więcej pieniędzy, a innych do powrotu na rynek pracy zmusiła szara rzeczywistość. W Polsce ciężko utrzymać się za około 1,6tys. zł (a takie świadczenie ma co drugi emeryt). Jeśli młodych emerytów jest dwoje, to jeszcze jakoś dają radę, ale jeśli ktoś zostaje sam, to pojawia się ogromny problem.
Zobacz koniecznie: Emerytury 2018 - komu przysługuje emerytura minimalna
Wielokrotnie pisaliśmy o drożyźnie panującej w Polsce. Dowodem na to jest m.in. wskaźnik inflacji, opisujący zbiorczo zmiany cen towarów i usług konsumpcyjnych w ciągu roku, który wyniósł w listopadzie 2,5 proc. Takiego wzrostu nie było od lat.
Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna", money.pl