Zła wiadomość dla osób zarabiających na występach erotycznych. Według interpretacji Krajowej Informacji Skarbowej nie jest to działalność kulturalna tylko zwykły zarobek, podlegający opodatkowaniu.
„Dziennik Gazeta Prawna” opisał historię kobiety, która kontaktowała się z fiskusem w sprawie swoich występów erotycznych. Kobieta dorabiała na boku występami erotycznymi, głównie przez Internet. Prowadziła swój profil na jednym z erotycznych serwisów, gdzie streamowała swoje występy. Jak twierdzi, były to performanse przemyślane, wraz z dbałością o scenariusz, scenografię i choreografię. Występowała nieregularnie i nie zawierała żadnej pisemnej umowy z serwisem. Kobieta powołała się na przepisy prawa autorskiego, które w jej rozumieniu (Dz.U. z 2021 r. poz. 1062) za sprawą podpisania występu imieniem i nazwiskiem czynią z niego dzieło artystyczno-kulturowe, do którego prawa mają internauci, którzy wpłacili jej pieniądze za możliwość obejrzenia występu erotycznego.
Według interpretacji KIS, głównym celem działalności kobiety jest wywołanie pobudzenia seksualnego, co ma niewiele wspólnego z kulturą i dziedzictwem narodowym. W związku z tym kobieta ma nie podlegać prawu do zwolnienia od podatku (art. 43 ust. 1 pkt 33 lit. b ustawy o VAT).
Nowelizacja budżetu: Kto dostanie więcej pieniędzy?
Jednocześnie skarbówka uznała, że ze względu na fakt, że prowadzi działalność zarobkową przez Internet i jest rozliczana bezpośrednimi przelewami, to nie ma obowiązku stosowania kasy fiskalnej.Według „Dziennika Gazety Prawnej” taka interpretacja przepisów skarbowych może być zachętą do kontroli przez fiskusa portali erotycznych i ich księgowości, a filmy erotyczne staną się droższe.