Prezes NBP przed Trybunałem Stanu?
Wiceprezes NBP Marta Kightley w rozmowie z Business Insider zauważa, że w tzw. 100 konkretach na pierwsze 100 dni rządu Donalda Tuska znalazły się zapisy dotyczące NBP i prezesa Adama Glapińskiego. - To jest oczywiście łamanie jakichkolwiek zasad, konstytucji i niezależności banku centralnego nie tylko w świetle przepisów krajowych, ale także europejskich. Dopóki takie zapowiedzi padają ze strony opozycji i są elementem kampanii wyborczej, to należy się oczywiście tym przejmować, ale nie mają one aż takiej wagi. Jeżeli jednak ta opcja polityczna miałaby tworzyć rząd, a ataki na NBP nie ustałyby i nie ustałyby groźby pod adresem banku centralnego, które traktujemy jako zamach na niezależność NBP, to sytuacja może zrobić się bardzo groźna - mówi Marta Kightley.
Co, jeśli Sejm zdecyduje się postawić prezesa NBP przed Trybunałem Stanu, a tym samym zawiesić w czynnościach szefa banku centralnego? Zarzuty wobec Glapińskiego mają dotyczyć m.in. przeprowadzenia w pandemii skupu obligacji rządowych z rynku wtórnego i niewystarczających wysiłków w walce z inflacją. Zdaniem wiceprezes NBP zarzuty te są bezpodstawne. - Gospodarka przeszła przez bardzo wiele szoków, ale RPP udało się w tym czasie doprowadzić do zdecydowanego obniżenia dynamiki cen i nie spowodować poważnego załamania koniunktury - stwierdza. I zaznacza: - Trudno jest znaleźć argumenty, które uzasadniałyby w ogóle dyskusję o Trybunale Stanu dla prezesa NBP. Te powody, które się pojawiają w przestrzeni publicznej, są dęte i polityczne. Nie znajduję żadnego argumentu, który miałby uzasadniać Trybunał Stanu dla prezesa NBP, a tym samym zawieszenie go w obowiązkach. Nie można robić takich rzeczy, opierając się na nierzeczywistych przesłankach. To jest złe dla kraju, ładu instytucjonalnego i gospodarki.