O śledzeniu przez światowego giganta IT ruchów w sieci wie chyba już każdy. Jednak okazuje się, że samo monitorowanie tego, co w sieci robimy, ile przebywamy na poszczególnych stronach i co przykuło nasza uwagę nie wystarcza. Google ma zamiar monitorować w które reklamy klikamy i co następnie kupujemy w internetowych sklepach. Podgląd kart płatniczych umożliwi mu jeszcze lepsze dopasowanie reklam pod konkretnych użytkowników. To zwiększy ich skuteczność, a ceny za reklamy będą mogły – jeśli nie pójść w górę to na pewno zachęcić reklamodawców, by inwestowali swoje pieniądze w kampanie online.
Zobacz także: Będą strajki w ZUS-ie? Pracownicy domagają się podwyżek
Google jednocześnie zapewnia, że zbierając dane o użytkownikach i przechowując je w swoich bazach całkowicie chroni prywatność użytkowników... Jeśli wierzyć tym zapewnieniom, ochrona to jedno; naruszanie prywatności – drugie. Nie wszyscy bowiem chcą, aby system gromadził informacje na temat jego zakupów, które zrobił na drugim końcu świata.
Sprawdź również: Ile kosztuje wypożyczenie miejskich rowerów
Choć zbieranie danych o użytkownikach wydaje się być co najmniej niebezpieczne, często niczego nieświadomi Internauci podają swoje prawdziwe dane na forach, kontach sieci społecznościowych czy podłączają swoje karty kredytowe do konkretnych serwisów. W przypadku ataku hakerów, które mają miejsce coraz częściej, jesteśmy w takich sytuacjach zdani na ich łaskę lub niełaskę, modląc się, by internetowy oszust nie wyczyścił nam konta.
Źródło: /wp.pl