Grozi nam dwucyfrowe bezrobocie? Prognozy na 2026 r. są niepokojące

Jak ostrzega w wywiadzie dla dziennika "Fakt" Krzysztof Inglot założyciel Personnel Service, ekspert BCC, "jeżeli w 2026 r. nie będziemy mieli istotnych inwestycji państwowych, będziemy mogli mieć do czynienia z dalszym spadkiem ilości miejsc pracy na rynku w Polsce -alarmuje ekspert BCC. Inglot zwraca uwagę na wzrost bezrobocia w sezonie wakacyjnym co jest ewenementem ze względu na prace sezonowe.

Krzysztof Inglot

i

Autor: Shutterstock (2), Paweł Supernak/ PAP
Super Biznes SE Google News
  • Wzrost bezrobocia w lipcu: Stopa bezrobocia w lipcu wzrosła do 5,4% (o 0,2 p.p.), a liczba bezrobotnych zwiększyła się o ponad 33 tys., co jest niepokojącym sygnałem, zwłaszcza w miesiącu prac sezonowych.
  • Spadek miejsc pracy i wpływ globalnej gospodarki: W sektorze przedsiębiorstw ubyło ok. 56 tys. miejsc pracy rok do roku, a sytuacja na polskim rynku pracy jest silnie powiązana z koniunkturą u sąsiadów (np. w niemieckim sektorze motoryzacyjnym).
  • Zagrożenia ze strony technologii: Automatyzacja i sztuczna inteligencja (AI) już teraz eliminują tysiące miejsc pracy, a w przyszłości mogą zagrozić nawet zawodom uznawanym za bezpieczne, jak lekarze, co wymaga ciągłego podnoszenia kwalifikacji.
  • Rynek pracodawcy i konieczność inwestycji: Brak istotnych inwestycji państwowych (np. CPK, energetyka) może doprowadzić do tego, że w 2026 r. po raz pierwszy od 10 lat rynek pracy stanie się rynkiem pracodawcy, co oznacza trudniejsze czasy dla szukających pracy

Niepokojący wzrost bezrobocia w środku sezonu

Dane napływające z polskiej gospodarki budzą coraz większy niepokój. Główny Urząd Statystyczny potwierdził szacunki resortu rodziny, informując, że stopa bezrobocia rejestrowanego w lipcu wyniosła 5,4 proc. To wzrost o 0,2 punktu procentowego w stosunku do czerwca. Liczba osób bez pracy zarejestrowanych w urzędach wzrosła z 797 tys. do 830,8 tys. Taki odczyt w środku sezonu prac letnich jest wyraźnym sygnałem ostrzegawczym.

— Jest to realny sygnał sytuacji na rynku pracy, która jest dosyć niestabilna — komentuje dla „Faktu” Krzysztof Inglot, ekspert rynku pracy. Główny Urząd Statystyczny potwierdził, że wzrost bezrobocia w lipcu, miesiącu prac sezonowych, to fakt, co budzi uzasadniony niepokój analityków. To nie jedyne dane, które wskazują na ochłodzenie. Przeciętne zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw zatrudniających powyżej dziesięciu osób zmalało rok do roku o 0,9 proc., co przekłada się na utratę około 56 tys. etatów.

Dlaczego na rynku pracy jest coraz mniej ofert?

Zdaniem Krzysztofa Inglota spowolnienie na polskim rynku pracy jest bezpośrednio powiązane z globalną sytuacją gospodarczą. Polska, jako kraj silnie uzależniony od eksportu, odczuwa problemy swoich głównych partnerów handlowych. Jak podkreśla ekspert w rozmowie z „Faktem”, mniejsza liczba wakatów w urzędach pracy jest tego najlepszym dowodem. — Sytuacja u naszych sąsiadów — to, czy niemiecki sektor motoryzacyjny importuje więcej, czy mniej części w Polsce — to są właśnie tysiące miejsc pracy, których mamy mniej w tej chwili — wyjaśnia. Remedium na tę sytuację mogą być, jego zdaniem, duże projekty państwowe.

— Potrzeba silnych bodźców i najlepsze i najłatwiejsze byłyby silne inwestycje infrastrukturalne, które by tworzyły miejsca pracy. Oczywiście mówimy o CPK, mówimy o elektrowniach atomowych w Polsce, mówimy o nowych liniach kolejowych, autostradach — wylicza Inglot w rozmowie z „Faktem”. — To by był motor najłatwiejszy, bo regulowany przez nas, a nie ten zagraniczny, eksportowy — dodaje.

Koniec rynku pracownika? Ekspert ostrzega przed nowymi zagrożeniami

Prognozy na najbliższe lata nie napawają optymizmem. Krzysztof Inglot alarmuje, że bez znaczących inwestycji, już w 2026 roku możemy być świadkami zjawiska, którego nie obserwowaliśmy od dekady. — Jeżeli w 2026 r. nie będziemy mieli istotnych inwestycji, to możemy dojść do sytuacji, w której rynek pracodawcy po raz pierwszy od wielu, wielu lat, od 10 lat, zacznie być coraz bardziej realny — ostrzega na łamach „Faktu”.

Do tradycyjnych wyzwań gospodarczych dochodzi rewolucja technologiczna. Automatyzacja i sztuczna inteligencja już teraz eliminują tysiące stanowisk. Co więcej, zagrożone stają się zawody dotychczas uznawane za bezpieczne. — Do tej pory zawsze mówiliśmy, że lekarze mają komfortową sytuację, a teraz wyszły testy, że najnowsze czaty w diagnozach dawały 23 procent lepsze wyniki diagnozy niż lekarze — ujawnia Inglot. Jego zdaniem prawdziwe zmiany dopiero przed nami. — Już nie mówię o sektorze finansowym, księgowym, kadrowym. To jest masakra — to będzie naprawdę bardzo duża rzecz w najbliższych pięciu latach — alarmuje ekspert.

Jak odnaleźć się na zmieniającym się rynku pracy?

W obliczu nadchodzących zmian kluczowa staje się elastyczność i gotowość do ciągłego rozwoju. Czasy, gdy pracownik mógł dyktować warunki, powoli odchodzą w zapomnienie. Ekspert cytowany przez „Fakt” radzi, by osoby poszukujące zatrudnienia wykazały się większą otwartością i rozważyły przyjęcie oferty, nawet jeśli nie jest ona w stu procentach zgodna z ich oczekiwaniami.

Kluczem do utrzymania się na rynku jest stałe podnoszenie kwalifikacji i zdobywanie nowych uprawnień, które zwiększają wartość pracownika. — Cały czas musimy szukać takich ścieżek rozwoju, podnoszenia kwalifikacji, by zajmować te stanowiska, które będą w przyszłości coraz trudniejsze do zastąpienia przez automatyzację — podsumowuje Inglot. To najlepsza strategia, by zabezpieczyć swoją zawodową przyszłość w coraz bardziej niepewnych czasach.   

Piotr Arak, główny ekonomista VeloBank -EKG 2025
QUIZ PRL. Marnotrawstwo i niegospodarność w PRL-u. Te absurdy z czasów PRL przebiły aferę KPO
Pytanie 1 z 15
Jaki system gospodarczy funkcjonował w PRL, sprzyjający marnotrawstwu?
QUIZ PRL. Marnotrawstwo i niegospodarność w PRL-u. Te absurdy z czasów PRL przebiły aferę KPO

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki