Sytuacja wydaje się skomplikowana, ponieważ w USA wybory są pośrednie, a nie bezpośrednie jak np. w Polsce. Amerykanie głosują na elektorów, którzy zobowiązani są przekazać swój głos na jednego z danych kandydatów. Polityk, który zgarnia minimum 270 głosów elektorskich jest ogłaszany prezydentem elektem (do dnia zaprzysiężenia tj. 20 stycznia kolejnego roku).
Zobacz również: Wybory w USA. Donald Trump nowym prezydentem Ameryki [ZDJĘCIA, WYNIKI GŁOSOWANIA]
W tegorocznych wyborach republikanin Donald Trump uzyskał zaskakująco dobry wynik - 290 głosów, a jego demokratyczna rywalka Hillary Clinton 232. Przewaga jest spora i bezsprzeczna. Do zdobycia jest jeszcze 16 elektorów z Michigan (podgląd do aktualnego wyniku wyborów TUTAJ), ale nawet z tymi głosami Clinton ostatecznie przegrywa - choć licząc same oddane głosy przez wyborców, wygrałaby wybory, gdyby w USA były one bezpośrednie. Tutaj była sekretarz stanu otrzymała ponad 60 mln głosów, a miliarder ponad 59,7 mln.
Jest jeszcze jednak szansa na całkowite odwrócenie losów wyborów - donosi "New York Post". 19 grudnia zbiera się Kolegium Elektorskie i znane są przypadki, kiedy głosowali oni niezgodnie z wolą wyborców.
Gazeta przypomina, że tylko elektorzy z 29 stanów nie mogą ignorować woli wyborców, a i tak kary w takiej sytuacji są wyłącznie symboliczne. Demokracja amerykańska zna instytucję tzw. wiarołomnego elektora, a więc członka Kolegium Elektorów nie głosującego na kandydaturę prezydenta lub wiceprezydenta, którego miał poprzeć.
Sprawdź też: Kiedy zaprzysiężenie Donalda Trumpa na prezydenta?
Choć składają oni przysięgę, że będą głosować zgodnie z wolą wyborców, to od 1900 r. dziewięcioro elektorów nie wypełniło tego zobowiązania, głosując na innych kandydatów, ale nigdy nie miało to wpływu na ostateczny rezultat wyborów. Najbliżej było w pierwszej połowie XIX w. przy wyborze wiceprezydenta. W 1836 roku 23 elektorów z Wirginii odmówiło głosowania na Richarda Johnsona, po tym jak wyszło na jaw, iż miał on romans ze swoją niewolnicą. Bez głosów z Wirginii Johnson nie uzyskał większości głosów elektorskich w Kolegium i o jego wyborze musiał decydować Senat. Senatorowie nie zdecydowali się jednak na podważenie decyzji wyborców - i Johnson został wiceprezydentem.
"New York Post" podkreśla, że taka sytuacja jest możliwa, ale mało prawdopodobna. Przypomina jednak wypowiedź jednego z elektorów z Teksasu, Chrisa Supruna, który w sierpniu w rozmowie z Politico nie wykluczał, iż - mimo reprezentowania Partii Republikańskiej - w czasie głosowania w Kolegium Elektorskim odda głos na Clinton.
Czytaj także:
Wybory w USA: Amerykanie wybrali nie tylko nowego prezydenta. Republikanie zdobyli Kongres
Co w czasie kampanii wyborczej obiecywał Donald Trump?
Źródło: "New York Post"