Obietnica wyborcza dotycząca obniżenia wieku emerytalnego była jedną z tych, która cieszyła się wśród Polaków największym zainteresowaniem. Koszty wprowadzenia reformy istotnie obciążają finanse państwa, jednak podawano argument o ich uwzględnieniu w budżecie. Kancelaria Prezydenta wyliczyła, że na szybsze emerytury potrzebnych jest 10 mld zł rocznie. Okazuje się jednak, że ktoś mógł się pomylić w obliczeniach.
Zobacz także: Rafalska o emeryturze po 15 latach stażu: nie było takiego zamiaru
Obecne szacunki wskazują, że już w 2021 roku dziura w ZUS wzrośnie o 18 mld zł, w wyniku mniejszych o 3 mld wpływów do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych i większych wydatków na emerytury o 14 mld zł.
Sprawdź również: Polska płaca minimalna to 2 tys. zł. Luksemburska – prawie 9 tys.! [PORÓWNANIE W UE]
Prognozy dla finansów publicznych nie są więc optymistyczne – z roku na rok będzie coraz gorzej. Do 2025 roku potrzebnych będzie na emerytury dodatkowych 88,7 mld zł. A co dalej?
Ekonomiści przypominają, że rząd oferując szybsze przejście na emerytury będzie musiał gdzieś „nadrobić" wydatki, np. podwyższając podatki.
Źródło: wyborcza.pl /onet.pl