Samorządy decyzje o zamykaniu szkół tłumaczą mała liczbą dzieci. Jak pisze "Dziennik Gazeta Prawna", są klasy, w których uczy się kilkoro dzieci. Jednym ze sposobów na znalezienie kompromisu jest tworzenie filii w większych miejscowościach. Najczęściej edukacja w nowej filii skierowana jest dla najmłodszych dzieci (zerówka i klasy I-III). Częściowo rozwiązuje to problem z dojazdami.
Część cytowanych przez gazetę samorządowców przekonuje, że stara się aby utrzymywać szkoły, ale na drodze stoją pieniądze. Oświatowi związkowcy twierdzą, że zamykanie szkół jest błędem. Przebiegać to ma metodą plastrów. Najpierw zamykana jest część oddziałów, na miejsce których otwierane są filie bez dyrektorów. Kilka lat później, kiedy okazuje się, że filia jest nierentowna, również jest zamykana
Związkowcy uważają, że MEN już w 2017 mógł powstrzymać zamykanie szkół, przeznaczając pieniądze na zajęcia i etaty. - Związkowcy wskazują, że w systemie oświaty jest łącznie około 70 mld zł, ale resort nie robi nic, aby system finansowania uporządkować, a pieniądze sprawiedliwie podzielić - czytamy. Szkoły przed zamknięciem mogą jeszcze uchronić kuratoria.