Kampania przed wyborami parlamentarnymi 25 października trwa w najlepsze. Zdecydowanie jednym z najciekawszych jej wydarzeń było wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego w Bielsku-Białej – a to z racji tego, że zapowiedział gigantyczną kwotę 1,4 bln zł na inwestycje w Polsce, jeśli PiS wygra wybory.
ZOBACZ TEŻ: Obiecanki cacanki polityków. Czego nie zrobili mimo obietnic
Prezes PiS-u chce przeznaczyć pieniądze, jak powiedział, na uruchomienie polskiego kapitału prywatnego, infrastrukturę, odnowę gospodarki morskiej i rozwój regionów oraz gospodarki jako takiej. - Zapowiadamy już na początek około 40 miliardów rocznie dla społeczeństwa. Inne działania, to dalsze dziesiątki miliardów złotych, a z czasem setki miliardów złotych. Ten projekt byłby absurdem, oszustwem, gdyby nie towarzyszył mu wielki projekt gospodarczy, przyspieszenia rozwoju gospodarczego – podkreślał Kaczyński.
Finansowanie dla hollywoodzkich produkcji
Polityk przypominał o sztandarowych propozycjach swojej partii takich jak świadczenie w kwocie 500 zł na dziecko, podniesienie kwoty wolnej od podatku do 8 tys. zł czy cofnięcie reformy emerytalnej. Kaczyński uważa, że finansowanie tych obietnic można bez problemu znaleźć, choćby lepiej wykorzystując środki europejskie. Prezes PiS ocenił też, że w polskim budżecie już teraz są duże środki, które „nie pracują”.
ZOBACZ TEŻ: Andrzej Duda szykuje pomoc dla kredytobiorców
Wśród tych środków wymienił 25 mld zł rocznie zysku z przedsiębiorstw państwowych. Ocenił, że w pełni nie są wykorzystywane możliwości Banku Gospodarstwa Krajowego, a banki mogłyby dawać kredyty na lepszych warunkach niż obecnie. Kaczyński chce też znaleźć finansowanie (ale nie budżetowe) dla kilku hollywoodzkich filmów, które pokazywałyby historię Polski tak, „jak wyglądała naprawdę”.
Politykowi chodzi m.in. o to, by w filmach pokazać Polskę jako kraj, który był ofiarą nazistowskich Niemiec podczas II wojny światowej, bo „teraz Polskę próbuje się obarczać za niemieckie zbrodnie”.
Źródło: pb.pl