
- Mobilizacja w Polsce może być częściowa, obejmując tylko wybrane województwa lub powiaty, a decyzja o jej zakresie należy do polityków.
- Niektóre grupy, jak posłowie, senatorowie, pracownicy NBP czy mediów publicznych, mogą być wyłączone z mobilizacji ze względu na ich rolę w państwie.
- Karta mobilizacyjna jest obowiązkowa do przyjęcia, a niestawienie się grozi karą pozbawienia wolności na co najmniej 3 lata.
- Osoby podlegające obowiązkowi wojskowemu muszą zgłaszać Wojskowemu Centrum Rekrutacji zmiany miejsca pobytu trwające dłużej niż trzy miesiące
Mobilizacja w Polsce: Kto i kiedy może otrzymać kartę mobilizacyjną?
Wiele osób zastanawia się, kto w Polsce podlega mobilizacji i kiedy może otrzymać kartę mobilizacyjną. Jak wyjaśnia w rozmowie z Business Insider Polska kpt. Jolanta Maciaszek z Centralnego Wojskowego Centrum Rekrutacji, mobilizacja ma obejmować poszczególne województwa, powiaty, a nawet konkretne jednostki wojskowe. Oznacza to, że niekoniecznie każdy, kto ma kategorię A, od razu dostanie powołanie. Wszystko zależy od decyzji politycznych i tego, czy zostanie zarządzona mobilizacja powszechna, czy tylko częściowa.
Może się zdarzyć, że w jednym województwie mężczyźni będą otrzymywać karty mobilizacyjne, a w sąsiednim już nie. Podobnie sytuacja może wyglądać w powiatach. Forma mobilizacji jest zawsze decyzją polityczną, co pokazuje przykład Ukrainy, gdzie władze długo zwlekały z powoływaniem młodszych roczników do wojska, chcąc chronić przyszłość kraju po wojnie.
Kto jest zwolniony z mobilizacji? Lista wyłączeń według prawa.
Istnieje długa lista osób, które są z urzędu wyłączone z pełnienia służby wojskowej w czasie mobilizacji. Część tych przepisów wynika z Ustawy o obronie Ojczyzny. Na liście znajdują się posłowie, senatorowie, radni oraz osoby zajmujące kierownicze stanowiska w państwie.
Ustawa przewiduje również, że "w kamasze" nie pójdą osoby, które "ze względu na posiadane kwalifikacje lub zajmowane stanowiska" są niezbędne dla zapewnienia bezpieczeństwa państwa. Rozporządzenie z listopada 2022 roku precyzuje, że wyłączeni mogą być pracownicy urzędów, NBP, CBA czy ABW, a także jednostki podległe ministerstwom i firmy świadczące usługi związane z utrzymaniem systemów łączności na potrzeby kierowania bezpieczeństwem narodowym.
To samo dotyczy przedsiębiorstw zbrojeniowych i współpracujących z armią, które muszą zapewnić ciągłość produkcji i zaopatrzenia. Nieoficjalnie wiadomo, że pracownicy mediów publicznych, takich jak TVP czy Polskie Radio, również nie trafią na front, ale będą mieli za zadanie przekazywanie komunikatów społeczeństwu. Jak doprecyzowuje dla Super Biznesu, nieoficjalnie MON, "do armii nie idą tylko ci, którzy mają już przydziały mobilizacyjne i mają zadania związane z informowaniem społeczeństwa. Praca w mediach publicznych z automatu nie zwalnia z obowiązku obrony ojczyzny".
Jak uniknąć mobilizacji? Konsekwencje prawne i alternatywne rozwiązania.
Kpt. Jolanta Maciaszek z CWCR podkreśla, że "nadanie przydziału następuje w formie karty mobilizacyjnej", którą osoba jest obowiązana przyjąć. Zmiany miejsca pobytu dłuższego niż trzy miesiące należy zgłaszać do Wojskowego Centrum Rekrutacji. Nieodebranie przesyłki nie zwalnia z obowiązku, ponieważ po pewnym czasie jest ona uznawana za dostarczoną.
Za niestawienie się podczas mobilizacji grożą surowe kary, w tym pozbawienie wolności na czas nie krótszy od 3 lat. Termin stawienia się w wyznaczone miejsce zależy od sytuacji i może wynosić nawet 6 godzin od ogłoszenia mobilizacji powszechnej lub wybuchu wojny.
W Ukrainie wiele osób próbowało uniknąć służby, wyjeżdżając z kraju lub korzystając z korupcji w centrach rekrutacyjnych. Doświadczony wojskowy zauważa, że podobne "bataliony" mogłyby powstać również w Polsce. Osoby, które uciekną z Polski podczas mobilizacji, ryzykują karę więzienia po powrocie do kraju.
Kogo armia potrzebuje najbardziej? Priorytety mobilizacyjne wojska
Jak informuje Business Insider Polska, w pierwszej kolejności wezwania otrzymają żołnierze pasywnej rezerwy, którzy posiadają nadany przydział mobilizacyjny. Osoby bez wcześniejszego kontaktu z wojskiem, nawet z kategorią A, raczej nie będą wzywane na początku konfliktu.
Armia szkoli osoby z odpowiednimi kompetencjami, takie jak operatorzy dronów, weterynarze, lekarze, kierowcy ciężarówek i specjaliści ds. cyberbezpieczeństwa. Przepisy pozwalają jednak mobilizować właściwie wszystkie osoby, które są akurat potrzebne.
Wojskowi przypominają, że "wojnę rozpoczynają zawodowcy, a kończą rezerwiści". W przypadku dużego konfliktu armia może sięgnąć po osoby bez doświadczenia wojskowego. Możliwe, że osoby zapisane do korpusu obrony cywilnej będą miały szansę uniknąć mobilizacji.
Kpt. Maciaszek zaznacza, że po otrzymaniu karty mobilizacyjnej nie ma możliwości zmiany służby na zastępczą. Trudno przewidzieć, jak dokładnie będzie wyglądać mobilizacja, ponieważ zależy to od sytuacji kryzysowej, w jakiej znajdzie się Polska.