Trzeci telewizyjny pojedynek na ostatniej prostej przed głosowaniem 8 listopada, będzie okazją do zadania rywalowi ostatecznego ciosu i wyłożenia asa z rękawa. Donald Trump musi wypaść lepiej od swojej rywalki, która w opinii większości komentatorów i ekspertów, wygrała dwie poprzednie debaty prezydenckie.
Sprawdź też: Druga debata Clinton-Trump. Kto wygrał ostre starcie?
Notowania Hillary Clinton wystrzeliły w ostatnich tygodniach. W poniedziałkowym sondażu dla telewizji NBC i dziennika "Wall Street Journal", była sekretarz stanu miała aż 11 punktów procentowych przewagi nad kandydatem republikanów Donaldem Trumpem. Badanie przeprowadzono tuż po ujawnieniu nagrania z seksistowskimi uwagami miliardera, ale jeszcze przed drugą debatą.
Emocje przed trzecią debatą rosną. Obserwatorzy szacują, że kolejne starcie Clinton-Trump może zgromadzić rekordową publiczność przed ekranami telewizorów. Możliwe, że będzie to więcej niż 84 miliony widzów, które śledziły wymianę politycznych ciosów między Demokratką i kandydatem Republikanów w w St. Louis.
Z pewnością ponownie w debacie pojawi się wątek seksistowskich wypowiedzi Trumpa, tym bardziej, że świat obiegła kolejna z nich.
Zobacz również: Pierwsze debata Clinton-Trump. Zobacz najważniejsze wątki
Kandydat na prezydenta USA zaszokował opinię publiczną ponownie, a tym razem sprawa dotyczy również jego córki, Ivanki Trump. W jednym z programów wyznał kiedyś, że gdyby Ivanka nie była jego córką, to może "by się z nią umawiał". Podobnych słów, podkreślających "seksowność" i "świetne ciało" córki, jest więcej. Sama Ivanka określa siebie mianem feministki, ale ojca broni. - On szanuje kobiety - zapewnia.