Gróbarczyk ma 47 lat. Choć urodził się w Nowym Sączu, od lat jest politykiem kojarzonym z północną Polską i morzem. Jak sam podkreśla – z wyboru. Obecnie nowy minister mieszka w Szczecinie, ale jego związki z wybrzeżem są dużo silniejsze niż tylko fakt zamieszkiwania tam.
ZOBACZ TEŻ: Skład nowego rządu Beaty Szydło. Kto został ministrem? [LISTA]
Nowy minister uważa, że pasję związaną z morzem zawdzięcza swojemu dziadkowi, który przemierzył wraz z gen. Hallerem szlak bojowy i 10 lutego 1920 r. uczestniczył w tzw. zaślubinach Polski z morzem, czyli uroczystościach, które miały miejsce w Pucku po tym, jak nadmorskie ziemie wróciły do Polski po ponownym pojawieniu się jej na mapie po odzyskaniu niepodległości.
Opłynął niemal cały świat
To właśnie ten fakt miał wpłynąć na wybór uczelni przez Gróbarczyka, który podjął studia na Akademii Morskiej w Gdyni. Tuż po studiach Gróbarczyk był marynarzem – zaciągał się na statki zagranicznych armatorów. Gróbarczyk twierdzi, że wiele osób z południa Polski, takich jak on, podejmowało podobny krok, bo ciągnęło je do wielkiego świata, a za komuny praca na statku była właściwie jedynym na niego oknem.
ZOBACZ TEŻ: Wszystko o nowych ministrach Pracy, Energetyki oraz Rozwoju
Gróbarczyk wspomina, że opłynął niemal całą kulę ziemską i w żartach dodaje, że być może jeszcze kiedyś na morze wróci. Tak przynajmniej droczy się z zoną. Jeśli chodzi o rodzinę, Gróbarczykowie mają dwoje dzieci. Co do zainteresowań – nowy minister uwielbia jazdę na nartach, pasjonuje się też literaturą, motoryzacją i, oczywiście, ekonomią. Polityk wspomina, że jego charakter ukształtował Kościół oraz solidarnościowe ideały
Gróbarczyk a sprawa dorsza
Gróbarczyk już raz był ministrem – w rządzie Jarosława Kaczyńskiego przez kilka miesięcy zajmował się resortem gospodarki morskiej. Potem trafił do Kancelarii Prezydenta, a w 2011 r. wszedł w skład komitetu politycznego PiS-u. W 2014 r. został europosłem. Z nazwiskiem Gróbarczyka wiąże się pewna kontrowersyjna sytuacja.
ZOBACZ TEŻ: Dawid Jackiewicz w rządzie PiS-u. Kim jest nowy minister skarbu państwa
To właśnie on był bohaterem głośnego raportu Julii Pitery, która ujawniła, że Gróbarczyk, jeszcze jako minister, zapłacił służbową kartą za pół kilograma dorsza, którego koszt wyniósł 8,16 zł. Choć pod jego adresem pojawiały się głosy, że za pieniądze podatników poczynił prywatny zakup, Gróbarczyk tłumaczył się, że dorsza kupił, bo chciał... skontrolować jakość ryby. Czas pokaże, czy tym razem Gróbarczyk jako minister obędzie się bez tego typu wpadek.
Źródło: wyborcza.pl, tvn24.pl