Protest rolników na A4 pod Brwinowem

i

Autor: Mateusz Grochocki/East News Protest rolników na A4 pod Brwinowem

Kim jest Michał Kołodziejczak, nazywany nowym Lepperem?

2018-12-12 10:54

Niektórzy porównują go do Andrzeja Leppera. Inni dostrzegają podobieństwo do... Justina Biebera. Michał Kołodziejczak błyskawicznie skupił na sobie uwagę całej Polski. Wszystko zorganizowany przez niego protest rolników na A2.

Rolnicy zablokowali autostradę A2 z samego rana. Ubrani w charakterystyczne, żółte kamizelki mogli przywodzić na myśl burzliwe protesty we Francji, ale zdecydowali się na bardziej cywilizowane i sprawdzone metody. Z powodu ich blokady wielu kierowców utknęło w gigantycznych korkach. Postulaty są jasne. Protestujący domagają się między innymi wypłat zaległych odszkodowań. Planowany czas akcji: do oporu. Liderem strajkujących rolników jest Michał Kołodziejczak nazywany nowym Lepperem.

Kołodziejczak jest samorządowcem z województwa łódzkiego i rolnikiem. We wsi Orzeżyn w gminie Błaszki prowadzi 13,5-hektarowe gospodarstwo. Według zeznania majątkowego za 2017 rok, jego roczny przychód wynosi 900 tys. zł. W Orzeżynie zarejestrowana jest także Unia Warzywno-Ziemniaczana, stowarzyszenie skupiające producentów tychże płodów rolnych w którym lider protestujących pełni funkcję prezesa.

Łatka „Leppera 2.0” przylgnęła do niego na długo przed protestem na autostradzie, po tym jak na ulicy w Sieradzu wyrzucił kilka przyczep kapusty. Rzeczpospolita już kilka miesięcy temu pytała go, jak się czuje z takim przydomkiem.

- Źle. Lepper to jest osobna historia. To porównanie zostało wymyślone, by ograniczyć naszą działalność do tego, że walczymy tylko o rolników – odparł.

Dużo bardziej odpowiada mu porównanie do popularnego wśród młodszych melomanów piosenkarza. - Ostatnio słyszałem, że jestem Justinem Bieberem polskiego rolnictwa – zdradził w rozmowie z „Super Expressem”.

O kogo więc walczy? Tłumaczy, że nie tylko o producentów, ale także o konsumentów. twierdz, że nie podobają mu się odgórnie narzucane podziały, takie jak "prawica-lewica". Sam uważa siebie za konserwatywnego katolika, o liberalnym podejściu.

Jako największy problem polskich rolników zdiagnozował odcięcie ich od sprzedaży polskich produktów. - Sieci marketów nie należą do Polaków i ich zadaniem nie jest sprzedawanie produktów polskich, ale zagranicznych. Przemysł również nie jest w polskich rękach. Niemcy i Francuzi nie wpuszczają nas do siebie, więc nie możemy tam sprzedawać. Nie mamy do nich oczywiście pretensji, ale musimy wprowadzić względem nich podobną politykę. Polski rolnik został pozostawiony sam sobie. Nikogo nie interesuje co dalej z polskim rolnictwem. Nie może być tak, że maliny w skupie kosztują 3 zł a w supermarkecie 30 zł. To chore - tłumaczył.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze