Zygmunt Solorz-Żak to legenda polskiego biznesu. Najbardziej kojarzony jest z branżą mediów. To on założył Grupę Polsat, ale jego dorobek jest znacznie większy. Poza popularną telewizją w jego CV znajdziemy własność lub inwestycje w takie podmioty jak Netia, Grupa Kapitałowa ZE PAK, Port Praski, Elektrim, Plus Bank, Premium Mobile, Eleven Sports czy Jet Story. Warto tu odnotować, że Solorz-Żak równie skutecznie zarabia pieniądze, co... je rozdaje. Miliarder od wielu lat działa jako filantrop. To on stworzył Fundację Polsat i Stowarzyszenie Program Czysta Polska. Kim jest polski bogacz?
Pieniądze Solorza-Żaka robią wrażenie. W 2002 roku miliarder zajął drugie miejsce w rankingu najbogatszych Polaków według "Wprost" i pozostawał tam do 2021 roku, kiedy... awansował na pierwsze z z majątkiem 13,6 mld zł. Zygmunt Solorz-Żak urodził się w 1956 roku w Radomiu, jednak w metryce wcale nie miał tego charakterystycznego nazwiska. Wtedy nazywał się Zygmunt Józef Krok. Nazwiska obecnie kojarzone z miliarderem... otrzymał od żon. Pierwsze z małżeństwa z Iloną Solorz, a drugie z Małgorzatą Żak, działaczką społeczną i wieloletnią prezes Fundacji Polsat. Wśród bliskich nazywany jest Piotrem, dlatego często w medialnych wypowiedziach jego znajomych można usłyszeć o Piotrze Solorzu-Żaku.
Nie od razu został biznesmenem. Wykształcenie zdobył techniczne. Opisanie jego przeszłości jest niezwykle trudne, ponieważ Solorz-Żak nie jest typem bogacza-celebryty. Swoje życie prywatne zachowuje dla siebie i sam unika blasku fleszy i plotkarskich mediów.
Wiadomo, że pochodzi z rodziny robotniczej. Jego matka pracowała przy rozładunku węgla, a ojciec był sparaliżowany po ciężkiej chorobie. To dzięki jej ciężkiej pracy przyszłemu miliarderowi udało się ukończyć technikum. Potem Solorz-Żak miał zająć się prowadzeniem drobnych biznesów. Solorz-Żak ujawnił, że w czasach PRL współpracował z I Departamentem MSW (otrzymał pseudonim "Zeg"), jednak wykreślono go jako "nieprzydatny kontakt".
O swoich początkach jako biznesmena opowiedział "Gazecie Wyborczej". - Książek nie czytałem wielu. Wolałem poznawać życie takie, jakim jest naprawdę. Jak w szkole miałem praktyki, zarabiałem miesięcznie 350 zł. Mama mówiła: "Kup sweter". A ja nic nie wydawałem i po trzech miesiącach uzbierałem na wyjazd do NRD - mówił.
Wtedy zajmował się handlem. Raczej drobnym. Z Niemiec przywoził niedostępne w Polsce produkty. To co zarobił, inwestował. Niewielkie obroty go jednak nie satysfakcjonowały. Skoro zarabiał na towarach z NRD, stwierdził, że im dalej na zachód, tym perspektywa zysków będzie większa. Aby się dostać za Żelazną Kurtynę zgłosił w konsulacie utratę dokumentów. To pozwoliło mu uzyskać tymczasowy paszport, a ten był akceptowany na każdej granicy. Kierunek obrał na Austrię, a potem do Niemiec Zachodnich. To tam rozwinął skrzydła jako przedsiębiorca, a nawet poznał swoją miłość, Ilonę Solorz, która prowadziła własną firmę w Monachium. W latach 90 biznes Solorza nadal skupiał się na sprowadzaniu do Polski produktów z Niemiec. Wtedy były to głównie używane auta. W 1991 roku wrócił jednak do Polski i to wtedy rozpoczęła się historia jego najbardziej znanych biznesów.
W 1992 roku skostniały po latach komunizmu polski rynek telewizyjny zobaczył wreszcie schodzące słońce. Dosłownie, bo właśnie to ciało niebieskie stało się logiem Polsatu. - Moja telewizja ma być łatwa, prosta i przyjemna. Jeśli ludzie coś chcą oglądać, my będziemy to emitować, bez względu na mój gust i krytykę innych - opowiadał "Gazecie Wyborczej".