Klienci należącego do BPH TFI funduszu BPH FIZ Sektora Nieruchomości stracili ok. 18 mln złotych. Jeżeli doliczymy do tego odsetki, to mogą liczyć na odszkodowanie w wysokości ok. 25 mln złotych.
Jedną z ofiar funduszu jest Ewa Mazanek, którą na powierzenie pieniędzy BPH TFI namówił doradca finansowy. Kobieta złożyła skargę do Krajowego Nadzoru Finansowego. Przy okazji pod skargą podpisało się jeszcze 200 innych klientów funduszu.
Lista zarzutów stawianych BPH TFI ma aż 35 stron. Reprezentująca interesy pani Mazanek Kancelaria Matczuk Wieczorek i Wspólnicy podaje 11 konkretnych przykładów łamania Ustawy o funduszach inwestycyjnych, niestosowania się do prospektu emisyjnego i nieprzestrzegania statutu.
Może cię zaiteresować: Wielkopolska SKOK ma problemy finansowe. KNF interweniuje
Między innymi fundusz zaciągnął długi warte 72 proc. posiadanych przez niego aktywów, podczas kiedy statut mówi, że zadłużenie nie powinno przekroczyć 25 procent. Wiceprezes BPH TFI odpiera ten zarzut, tłumacząc, że to spółki celowe zaciągnęły długi na poziomie 70 procent wartości aktywów. Co ciekawe, część kredytów zaciągana była wewnątrz grupy BPH.
Jeżeli KNF przyzna rację poszkodowanym, będą oni mieli poważne argumenty w sądzie. Obecnie fundusz jest w trakcie likwidacji i nie myśli o żadnej ugodzie ze swoimi klientami. Gdyby jednak sąd zasądził odszkodowania dla inwestorów, ciężar wypłat tych zobowiązań mógłby zostać przeniesiony na Bank BPH. To do niego należy zniesławione Towarzystwo Funduszy Inwestycyjnych.
Sytuację klientów BPH TFI komplikuj fakt, że bank usiłuje pozbyć się ciężaru. Instytucja planuje sprzedać podstawową działalność bankową BPH Alior Bankowi, a ten, rzecz jasna, nie zamierza przejąć funduszy inwestycyjnych.
BPH TFI trudno będzie wytłumaczyć się z faktu, że stracił niemal wszystkie zainwestowane pieniądze. Jeden certyfikat inwestycyjny, który 10 lat temu wyceniany był na 100 zł, obecnie jest wart zaledwie kilka groszy. Tymczasem jeszcze w grudniu ur. wyceniany był na 61 złotych.
W zeszłym roku likwidator BPH FIZ Sektora Nieruchomości dokonał wyceny biurowców i centrów handlowych należących do funduszu. Ich sprzedaż miała umożliwić wypłacenie klientom należności. Likwidator oszacował wartość należących do BPH TFI obiektów na ok. 200 mln złotych. Tymczasem jeszcze pół roku temu fundusz twierdził, że są one warte 900 mln złotych.
Przeczytaj również: Szybkie odszkodowania dla poszkodowanych przez szpitale? Powstaje specjalny fundusz wypadkowy
- W czerwcu 2005 r. kupiłam certyfikaty funduszu BPH Sektora Nieruchomości. Ich wykup jest planowany na 28 grudnia 2013 r. Certyfikaty są wyceniane co kwartał. Dostaję pisma z informacjami na ten temat. I z przerażeniem stwierdzam, że wartość certyfikatu jest coraz niższa. Obawiam się, że do grudnia spadnie jeszcze bardziej. I nie dość, że nie zarobię, to jeszcze stracę dużą część zainwestowanego kapitału – skarżył się jeden z czytelników Rzeczpospolitej w lutym 2013 roku.
W grudniu 2013 r. na każdym certyfikacie można było zarobić kilka złotych. Rozważano wówczas likwidację funduszu, ale ostatecznie do tego nie doszło. Przedłużono życie BPH TFI o kolejne dwa lata. Fundusz tłumaczył wówczas, że chciał uniknąć sprzedaży nieruchomości po niekorzystnych cenach.
Mimo trudnej sytuacji inwestorzy mieli związane ręce i nie mogli wycofać się z inwestycji. W przypadku funduszu typu FIZ, czyli Funduszu Inwestycyjnego Zamkniętego, potrzebna jest na to zgodna zarządzających. Takowej zarząd nie udzielił.
Źródła: money.pl, rp.pl