- Musiała pani godzić studia z pracą. To chyba bardzo obciążające?
– Przyjechałam do Warszawy z Białej Podlaskiej. Podjęłam pracę w Contact Center Providenta, by móc się utrzymać. Ale już wtedy wiedziałam, że chcę piąć się wyżej, dlatego zaczęłam studiować zarządzanie.
– Czy to była tylko ambicja, czy też ktoś panią pokierował w stronę zarządzania?
– Kierunek wybrałam sama. Wiedziałam, że mam dryg do zarządzania, ale duże wsparcie otrzymałam od przełożonego, który dostrzegł we mnie potencjał. Chciałam odejść, bo zarobki były dla mnie zbyt niskie, ale szef powiedział: „poczekaj, ucz się, chodź na szkolenia, a zajdziesz daleko”. Zaraz potem awansowałam.
– Jak znaleźć na wszystko czas?
zaplanujemy sobie tydzień. Trzeba rozpisać wszystkie aktywności i wszystko po kolei realizować. Studiowałam zaocznie, w co drugi weekend, ale też w co drugi weekend pracowałam, więc nie miałam zbyt wiele wolnego czasu. Zawsze jednak, gdy prosiłam o wolne z powodu zajęć czy przygotowania do egzaminów, to je dostawałam. Przełożeni mi kibicowali. Na początku mogłam spać dwie–trzy godziny dziennie, w sobotę pójść na uczelnię, wieczorem na imprezę, a potem znów rano wstać do szkoły. Teraz potrzebuję więcej spokoju i skupiam się na rozwoju w firmie
– Ma już pani dyplom magisterski, więc jest więcej czasu dla siebie.
– Zrobiłam sobie parę miesięcy przerwy w regularnej nauce, bo kupiłam mieszkanie. Każdą wolną chwilę poświęcałam na wizyty w sklepach meblowych czy z wyposażeniem wnętrz. Ale razem z wiosną wracam do nauki. Tym razem stawiam na języki obce. Dobra znajomość, głównie biznesowego angielskiego, jest niezbędna, by piąć się wyżej.
– Czyli dzieli pani czas tylko między pracę i naukę?
– Nieee! Moją wielką pasją jest sport. Biegam, jeżdżę rowerem i trzy–cztery razy w tygodniu chodzę na siłownię.
– Cztery razy w tygodniu?!
– Tak. Chodzę na treningi siłowe. Chcę wymodelować swoją sylwetkę. Zainspirował mnie do tego trener personalny, z którym wymieniałam się uwagami na Instagramie. Myślałam: „ciężary? Dla kobiet?”, ale przekonał mnie, że do wymodelowania sylwetki najlepszy jest trening siłowy. I rzeczywiście, już widzę zmiany, a kręgosłup przestał mnie boleć.
– Będzie pani miała na brzuchu „kaloryfer”!
– Taki jest cel! Wykonuję treningi na górne i dolne partie ciała, zawsze przy tym są ćwiczenia na brzuch. Mam z tego ogromną frajdę. Dodatkowo w Providencie mamy aplikację dla pracowników, która wspiera aktywności fizyczne. Wymieniamy się informacjami o treningach, wstawiamy zdjęcia, rywalizujemy w różnych dyscyplinach. Za spalone kalorie otrzymujemy punkty, które możemy wymieniać na złotówki.
– To jest dopiero motywacja do aktywności fizycznej! Znajduje pani jeszcze czas na inne rzeczy?
– Oczywiście. Spotykam się z przyjaciółmi, chodzę do kina czy teatru. Mam też konto na Instagramie, gdzie publikuję posty o zdrowym żywieniu.

Jest to kwestia ustalenia priorytetów i samodyscypliny. Kiedy sobie odpowiemy na pytanie, co jest dla nas najważniejsze, z pewnością łatwiej będzie ten czas znaleźć. W swojej pracy terapeutycznej rozmawiam z wieloma kobietami i wiem, że często odbywa się to jakimś kosztem, zwłaszcza gdy w grę wchodzą relacje z partnerem, dziećmi. Tym kosztem jest przepracowanie kobiet, przemęczenie spowodowane wykonywaniem wielu rzeczy jednocześnie. Jeśli mamy duży ogród z grządkami, to nie ma takiej opcji, żeby każda z nich była jednakowo uporządkowana. Znam jednak kobiety bardzo zajęte, pracujące w dużych korporacjach, będące matkami, które znalazły równowagę. Jeden tydzień przeznaczają na dokształcanie, pracę i rozwój, aby w kolejne dni spędzić więcej czasu z mężem, dziećmi i zrelaksować się. Okresowo życie zawodowe, rozwój i partnerstwo podlegają fluktuacjom, ale czerpiemy z tego ogromną satysfakcję.

i