„1 sierpnia - Dzień Pamięci. Chrzanić to, co było. Ważne to, co będzie!" - takie hasło widniało w poście zamieszczonym 1. sierpnia na instagramowym profilu marki. Próżno dziś jednak szukać postu sprzed tygodnia: został usunięty. Między 31. lipca a 2. sierpnia nie ma obecnie żadnego.
Sprawa raczej nie umknie uwadze specjalistów od wizerunku, środowiskom kombatanckim, ale i obywatelom, którzy zgodnie twierdzą, że Powstańcy zasługują na uznanie i szacunek.
Zbigniew Lazar, manager i ekspert ds. komunikacji i public relations, prezes Modern Corp. przyznał, że obawia się, iż w szybkich czasach, w których żyjemy klienci w ciągu paru tygodni zapomną o sprawie i nie odbije się to na wynikach finansowych firmy. - Podkreślam jednak, że chciałbym, aby konsekwencje wobec firmy zostały wyciągnięte. Firma powinna się od tego natychmiast absolutnie odciąć i wyciągnąć konsekwencje wobec osoby, która jest odpowiedzialna za wpis.
Przeczytaj także: Skandaliczna reklama PGE na rocznicę Powstania Warszawskiego. "Poświęcenie to wielka energia"
„Tę akcję pozostaje odczytać jako pogardę dla Powstania. Data 1. sierpnia jest oczywista, tak, jakby ktoś 1 września, w rocznicę wybuchu II wojny światowej powiedział: >> Chrzanić przeszłość, idziemy do przodu<< te daty są absolutnie jednoznaczne. Z drugiej strony, jeżeli ktoś niefortunnie umieścił ten wpis, jeżeli firma będzie się tłumaczyła, że ten post nie miał związku z Powstaniem, że był przypadkowy to będzie musiała bezwzględnie przeprosić i następnym razem zwracać uwagę na daty, kolory, słowa."
Według eksperta, temat braku wiedzy ogólnej wśród marketingowców i branży reklamowej, który w efekcie przynosi wpadki jest puszką Pandory. Być może należałoby bowiem przeprowadzać testy z wiedzy ogólnej, historycznej, które zlikwidują zagrożenie powstawania podobnych sytuacji.
Sprawdź również: NASZ NEWS: To już potwierdzone. Telewizja Polska otrzymała 800 mln zł pożyczki
Ostatnio mieliśmy prawdziwych „wysyp" niefortunnych reklam. Szerokim echem odbiła się kampania PGE na rocznicę Powstania, której plakat z hasłem: „Poświęcenie to wielka energia", wizerunkiem młodego Powstańca oraz logiem PGE i sloganem „Zapewniamy energię" jednoznaczne oburzyła Polaków. Pod presją firma przeprosiła za swój błąd i zmieniła slogan.
Jednak to nie wszystko. Ostatnio na Helu pojawił się plakat upamiętniający tragicznie zmarłego w powstaniu poetę, Krzysztofa Kamila Baczyńskiego i informujący o uroczystościach. Problem w tym, że zamiast zdjęcia Baczyńskiego, miasto umieściło tam podobiznę młodego... Stalina.
W 2015 roku mogliśmy „podziwiać" także reklamę wódki „Żytniej Extra", w której wykorzystano zdjęcie Krzysztofa Raczkowiaka, przedstawiające grupę ludzi niosących postrzelonego przez milicję podczas Zbrodni Lubińskiej w 1982 r. 28-letniego elektryka Michała Adamowicza, członka "Solidarności". Rany postrzałowe głowy doprowadziły kilka dni po wydarzeniach, 5 września 1982 r., do śmierci Adamowicza.
Czekamy na odpowiedź rzecznika Maspex, koncernu, którego marką jest Tiger.