Paweł Pudłowski, poseł Nowoczesnej, chce by Polska, wzorem krajów takich jak Czechy czy Dania, wycofała z obiegu monety o najniższym nominale.
- Monety o najniższych nominałach stanowią ponad połowę wszystkich monet w obiegu. Koszt ich produkcji jest wysoki, a pieniądze te często pozostają w skarbonkach. Czy możliwe jest wycofane ich z obiegu? - pyta polityk w swojej interpelacji do Ministerstwa Finansów.
PRZECZYTAJ KONIECZNIE: 500 złotych kary za zbieranie grzybów. Komu grozi grzywna?
- Aktualnie zarówno Ministerstwo Finansów, jak i Narodowy Bank Polski, który jest ustawowo zobowiązany do organizowania gospodarki znakami pieniężnymi Rzeczypospolitej Polskiej, nie prowadzą prac w zakresie wycofania z obiegu monet o najniższej wartości nominalnej – odpowiedział wiceszef resortu finansów, Leszek Skiba. Zaznaczył przy tym jednak, że jest alternatywa dla tego rozwiązania i zamiast wycofywać jednogroszówki z obiegu należy ustawowo zaokrąglić kwoty płatności gotówkowych.
Dodatkowo ministerstwo stwierdziło, bank centralny już kilka lat temu zaczął walczyć z problemem „drogich” jednogroszówek. W 2014 roku ograniczył on już koszty emisji monet o najniższej wartości nominalnej (1 grosz, 2 grosze i 5 groszy), zmieniając stop, z którego produkowano monety. Zamiast mosiądzu manganowego używa się teraz stal powlekaną mosiądzem. Wkrótce, jak zapowiada wiceminister Skiba, podobna zmiana dotyczyć będzie monet o nominałach 10, 20 i 50 groszy.