W czwartek RPP zdecydowała o podwyżce wszystkich stóp procentowych NBP o 0,75 pkt proc. Tym samym stopa referencyjna wzrosła do 5,25 proc., stopa lombardowa do 5,75 proc., stopa depozytowa do 4,75 proc., stopa redyskonta weksli do 5,30 proc., a stopa dyskontowa weksli do 5,35 proc.
Według głównego ekonomisty PKO BP, skala podwyżki okazała się mniejsza niż oczekiwał rynek, który spodziewał się wzrostu stóp takich jak w kwietniu, czyli o 100 pb. "Mniejsza podwyżka może się wiązać z przekonaniem Rady Polityki Pieniężnej, że największa fala wzrostu inflacji jest już za nami. Ponadto może to być wyraz obaw o perspektywy wzrostu gospodarczego w średnim terminie" - wyjaśnił Piotr Bujak, główny ekonomista PKO Banku Polskiego.
Ekspert zaznaczył, że jeśli dane będą wskazywać na utrzymywanie się ryzyka utrwalenia się podwyższonej inflacji, to należy się jeszcze liczyć z podwyżką w czerwcu i lipcu o ok. 50 pb. "I to może być koniec obecnego cyklu podwyżek stóp procentowych NBP" - powiedział.
Pytany, co mogłoby sugerować, że po lipcu stopy przestaną rosnąć, ekonomista wskazał na oznaki hamowania inflacji na świecie. Ponadto - jak dodał - od sierpnia i września zacznie działać efekt wysokiej bazy z ubiegłego roku. "I ten efekt statystyczny powinien spowodować, że wskaźnik inflacji zacznie się obniżać" - wyjaśnił. Dodał też, że w kolejnych miesiącach czynnikiem ograniczającym inflację będzie oczekiwane spowolnienie wzrostu gospodarczego na świecie i w Polsce.