Polacy chętnie robią odzieżowe zakupy w szmateksach i lumpeksach. W pandemii popularność sklepów z odzieżą używaną dodatkowo wzrosła w związku z czasowym obniżeniem zarobków a także cięciem domowego budżetu. Tymczasem na wieszakach second-handów nie sposób znaleźć nowy towar. Strach padł nie tylko na eksporterów z Wielkiej Brytanii i właścicieli secon-handów, ale także na wszystkich kupujących odzież używaną. Wraz z Brexitem popularne lumpeksy zaczęły świecić pustkami. Od 1 stycznia 2021, kiedy przestał obowiązywać okres przejściowy i zapisy Brexitu weszły w życie, tony formalności, kontrole na granicach i zamieszanie w regulacjach prawnych sprawiły, że eksport odzieży używanej został wstrzymany. „The Guardian” opisuje składowanie stosów towaru do second-handów w magazynach na południu Anglii. A, że Wielka Brytania jest największym w Europie eksporterem używanej odzieży do Unii Europejskiej, w tym do Polski, może to zwiastować koniec second-handów w naszym kraju. ECS Textiles w North Shields, eksporter odzieży używanej do UE, każdego tygodnia wysyła na Łotwę pięć 20-tonowych konternerów z odzieżą używaną, zabawkami, czy meblami. Od wejścia w życie Brexitu dostawy zostały sparaliżowane. Kontenery utknęły na Łotwie, gdzie rozważa się nałożenie ceł, bo choć towary z UE można sprzedawać nieoclone, to już te wyprodukowane w Chinach wymagają zapłaceni cła w wysokości od 5,3 proc. W sytuacji dodatkowych opłat firma może zapomnieć o zysku.
CZYTAJ Gigantyczne kary za jazdę na gapę
Firmom kończy się miejsce na składowanie ton odzieży używanej. I choć premier Boris Johnson paraliż brexitowy określa mianem „początkowych problemów”, to coraz więcej firm ostrzega przed tym, że opóźnienia staną się stałą przeszkodą biznesową a dodatkowe opłaty staną się codziennością.
SZOK! Tyle zarabiamy naprawdę. Polacy marzą o średniej krajowej
Na odpowiedź na pytanie, czy czeka nas koniec zakupów w second-handach, czy może ceny odzieży używanej wzrosną przyjdzie nam jeszcze poczekać.