Z powodu pandemii koronawirusa w Polsce szykowana jest tarcza antykryzysowa. Jednym z jej punktów jest kwestia odpadów. Według najnowszych przepisów w czasach COVID-19 wojewoda może też podjąć decyzję o zmniejszeniu liczby frakcji do np. jednej, czyli odpadów zmieszanych.
PRZECZYTAJ KONIECZNIE: Zaostrzenie przepisów o koronawirusie. Chodzi o sklepy i zakłady pracy
On też zdecyduje, do jakiej instalacji przetwarzającej odpady trafią śmieci, jeżeli dotychczasową instalację trzeba będzie zamknąć, gdy pracownicy zostaną objęci kwarantanną albo gdy dana instalacja nie jest w stanie przetworzyć wszystkich śmieci, które do niej trafiają.
ZOBACZ TAKŻE: Przez koronawirusa Polacy przestają pić. Sprzedaż alkoholu spada
– Tarcza antykryzysowa traktuje śmieci z kwarantanny tak samo jak odpady komunalne. To błąd. Mieliśmy już przykłady, że osoba z kwarantanny zachorowała. Te odpady powinny być traktowane w sposób szczególny. Przykładowo przez określony czas być magazynowane w izolacji, a następnie zostać spalone. Lepiej być bowiem bardziej ostrożnym, niż ponosić później negatywne tego skutki. Tego w tarczy niestety zabrakło – krytykuje przepisy, na łamach „Rzeczpospolitej”, Leszek Świętalski ekspert ds. odpadów.
– Ze względu na zwiększone ryzyko zarażenia się wirusem od osób przebywających na kwarantannie odbiór odpadów powinien być objęty szczególnym trybem. Firma odbierająca powinna być poinformowana, że pod danymi adresami przebywa osoba objęta kwarantanną. Jej odpady powinna odbierać wyznaczona specjalnie do tego celu załoga i śmieciarka. Odpady powinny trafić do spalarni albo wyznaczonego punktu składowania, z pominięciem całego łańcucha logistycznego, by zminimalizować ryzyko zakażenia osób np. w sortowni. Ponadto powinniśmy mieć prawo sprawdzania zdrowia naszym pracownikom, m.in. poprzez mierzenie temperatury – dodaje Karol Wójcik, przewodniczący Rady Programowej Związku Pracodawców Gospodarki Odpadami .