Jak szacuje "Gazeta Wyborcza", sprzedaż wódki spadnie o co najmniej 15 proc. Taki procent sprzedaży gwarantowały zamknięte podczas epidemii bary i restauracje. Witold Włodarczyk ze Związku Pracodawców Polski Przemysł Spirytusowy prognozuje, że spadnie także sprzedaż w sklepach. Na razie nie podaje żadnych liczb, ale zwraca uwagę, że nie ma z czego produkować wódki, ponieważ etanol jest przeznaczany na środki dezynfekujące.
ZOBACZ TEŻ: Poczta Polska pomaga w walce z koronawirusem: Płyny do dezynfekcji dostarczane w całym kraju
Obecna sytuacja to wyzwanie nie tylko dla producentów wódki. Magdalena Zielińska, prezeska Związku Pracodawców Polska Rada Winiarstwa, mówi “Gazecie Wyborczej”, że o ok. 20 proc. spadło spożycie wina. Jeszcze gorzej w przypadku najlepszych trunków. Według importerów prowadzących specjalistyczne sklepy, spadki sięgają 80 proc.
- Wino nie jest produktem pierwszej potrzeby. Zostaje zatem pomijane w trakcie szybkich zakupów spożywczych. Konsumenci rezygnują też z wizyt w specjalistycznych sklepach winiarskich - mówi Zielińska.
Co z piwem? Tutaj sytuacja jest niejasna. Iwona Jacaszek-Pruś, dyrektor ds. korporacyjnych w Kompanii Piwowarskiej mówi, że zamówienia dla sklepów spadły. Przedstawiciele handlowi tłumaczą, że podczas zakupowej gorączki, obok makaronów, Polacy rzucili się także na zapasy piwa, ale teraz sytuacja się uspokoiła.