Koronawirus w Polsce od wielu dni zbiera śmiertelne żniwo, a skala tragedii w Europie jest niewyobrażalna. Na mapach co raz pojawiają się miejsca, do których albo lepiej nie jechać, albo z powodu wirusa z Chin w ogóle nie można się dostać. Jednak ktoś musi to wszystko zaopatrzyć i dlatego firmy zdecydowały, że kierowcom jadącym tam, gdzie szaleje koronawirus, zapłacą więcej.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Rząd PiS dopłaci do twojej pensji. Ile dostaniesz za koronawirusa?
Duńska freja kierowcom oferuje gigantyczne stawki za kurs do Włoch walczących z koronawirusem, bo – jak twierdzi, „cały ruch we Włoszech przebiega normalnie”.
- Firma daje kierowcy 1200 euro za kurs na Włochy z mięsem. Dziś kolega dostał propozycję – cytuje jednego z kierowców portal money.pl. To oznaczałoby, że za jeden wyjazd do kraju ogarniętego epidemią koronawirusa można zarobić… niemal 5400 złotych. Tyle tylko, że to bardzo ryzykowne.
ZOBACZ KONIECZNIE: Wstrzymanie wypłat 500 plus! Ludzie składają podpisy!
- Kierowcy nie są przygotowani w odpowiedni sposób, bo brak im masek czy artykułów dezynfekujących – tłumaczy na łamach money kierowca Łukasz Klimek. - Jeśli spedytor z pełną świadomością dotyczącą ryzyka zachorowania kierowcy wysyła go w tamtym kierunku, powinien go zapewnić, że w razie choroby firma będzie wypłacała mu takie diety, jak gdyby był w pracy. Tymczasem, założę się o swoją pensję, że tak nie będzie – dodaje i wyjaśnia, że jeśli kierowca zachoruje, to na zwolnieniu otrzyma tylko podstawę, bez diet, czyli ok 1800 złotych.
- Przyzwoita firma powinna stworzyć takie warunki, w których kierowca nie będzie się bał, będzie czuł się bezpiecznie. Jeden z naszych członków sprowadza już z Chin sprzęt ochronny i będziemy rozprowadzać zestawy dla kierowców wśród członków TiLP. W zestawie są maski N95, 50 rękawiczek ochronnych, litr płynu dezynfekującego i instrukcje postępowania w dobie pandemii koronawirusa – mówi prezes organizacji pracodawców Transport i Logistyka Polska Maciej Wroński i przyznaje, że niestety, wysokie stawki za kurs do europejskiego epicentrum koronawirusa go nie dziwią: - Jest to bardzo możliwe, bo z Włochami jest teraz najgorzej. Generalnie mocno ograniczony jest transport z zewnątrz i w kraju tym też panuje paraliż. Jednak co oczywiste, jest też zapotrzebowanie na żywność. Dlatego stawki, które otrzymuje przewoźnik, odbiegają od normalnych i to w sposób zdecydowany.