KRD: Długi alimenciarzy przekroczyły 13 mld zł
Według KRD w Polsce z płacenia alimentów nie wywiązuje się prawie 300 tys. rodziców. Ich zaległości przekroczyły na koniec maja 13 mld zł. W ciągu roku dług ten powiększył się o ponad pół miliarda zł. Z kolei liczba dłużników spadła w tym czasie o blisko 3 tys. Z danych rejestru wynika też, iż większość alimenciarzy zalega z płatnościami nie tylko na dzieci. 60 proc. z nich to dłużnicy-recydywiści, którzy nie płacą także innych zobowiązań. Jak zwrócił uwagę prezes Krajowego Rejestru Długów Adam Łącki, tempo wykreślania osób, które nie płacą alimentów z KRD sięga ok. 1 proc. rocznie. "Nadal jednak nie udaje się przy tym zmniejszyć kwoty ich zaległości. Jednym z powodów tak dużego problemu ze ściągalnością świadczeń może być to, że niepłacenie alimentów jest nadal pobłażliwie traktowane lub społecznie akceptowane" - ocenił w rozmowie z PAP. Zwrócił uwagę, że najczęściej taką postawę można zaobserwować na północy i zachodzie Polski. Widać to też w średnich i dużych miastach, "gdzie więzi sąsiedzkie są nieco słabsze" niż na wsiach.
Średni dług alimenciarza wynosi ponad 43 tys. zł
Średni dług jednego rodzica, który nie płaci na dzieci to ok. 43,7 tys. zł, a statystyczny dłużnik z Lubelszczyzny musi uregulować zobowiązanie powyżej tej średniej krajowej - prawie 48 tys. zł. Najwięcej dłużników alimentacyjnych mieszka w województwie śląskim (38,8 tys.).
Najgorzej jest z płatnościami na Mazowszu, gdzie kwota zaległych alimentów sięga 1,7 mld zł. Dłużnicy z województwa śląskiego zalegają natomiast na 1,6 mld zł. Odpowiednio ponad 1,2 mld zł i 1 mld zł długu ciąży na mieszkańcach Dolnego Śląska i regionu kujawsko-pomorskiego. Blisko przekroczenia miliardowego progu są też dłużnicy z Wielkopolski (952 mln zł). Natomiast najniższe zaległości alimentacyjne mają mieszkańcy województw opolskiego (329 mln zł), lubuskiego (345 mln zł) oraz podlaskiego (362 mln zł).
Dłużnicy alimentacyjni notowani w KRD najczęściej mieszkają w mieście (77 proc.)., a 96 proc. z nich to mężczyźni. Największe grono (prawie 68 proc.) niepłacących znaleźć można wśród osób w wieku 36-45 lat (102,6 tys.) oraz 46-55 lat (prawie 100 tys.). Ta druga grupa ma wyższe średnie zadłużenie z tytułu nieopłaconych alimentów przypadające na jednego dłużnika – 50,6 tys. zł na osobę. Z kolei dłużnicy alimentacyjni w wieku 36-55 lat mają najwyższe łączne zadłużenie, wynoszące 3/4 zgłoszonych zaległości. Wśród osób poniżej 25 roku życia 1,6 tys. nie dopełniło swojego obowiązku wobec dzieci, a ich zadłużenie z tytułu alimentów sięga 17,6 mln zł.
Liczba dłużników alimentacyjnych spadła, jednak kwota długu wzrosła
Analitycy KRD wyliczyli, że w lutym br. liczba dłużników alimentacyjnych spadła poniżej 300 tys., obecnie to 299 tys. 303. Za ubywanie dłużników odpowiadają głównie trzy najstarsze grupy wiekowe – od 46 lat w górę. Drastycznie przyrasta natomiast liczba młodych alimenciarzy, poniżej 25. roku życia - w ciągu roku przybyło ich o 40 proc. W rok suma ich długu notowanego w KRD wzrosła o 66 proc. Młodzi stanowią najmniejszą grupę wśród alimenciarzy (0,5 proc.), ale ich udział w zaległościach sięga 14 proc. całego zadłużenia alimentacyjnego.
Według ekspertów odmrożenie gospodarki i obserwowany w ostatnim czasie wzrost zapotrzebowania na pracowników mogą przynieść poprawę sytuacji finansowej dłużników, jeśli nie będą szukać zatrudnienia „na czarno”. "Przedsiębiorcy zatrudniający alimenciarzy powinni pamiętać, że pomaganie im w ukrywaniu dochodów jest karane grzywną. Taka przysługa może kosztować pracodawcę od 1,5 tys. zł do nawet 45 tys. zł" – zwraca uwagę Łącki.
Wśród dłużników alimentacyjnych notowanych w KRD ponad połowa (180 647) ma też inne długi - łącznie sięgają one ok. 2,3 mld zł. Jak wskazuje Jakub Kostecki, prezes firmy windykacyjnej Kaczmarski Inkasso, współpracującej z KRD blisko 2 mld zł przypada na tzw. wtórnych wierzycieli, czyli fundusze sekurytyzacyjne i firmy windykacyjne, które odkupiły je od wierzycieli pierwotnych. Najczęściej są to niespłacane kredyty, pożyczki czy raty leasingowe. Milionowe zaległości alimenciarze mają także za telefony, internet czy telewizję – 81,6 mln zł; w bankach, firmach pożyczkowych i leasingowych – 67,6 mln zł oraz za jazdę na gapę komunikacją miejską i międzymiastową – 65,5 mln zł.