Przypomnijmy, że w ramach proponowanych zmian sama Beata Szydło miała dostać aż 7 tys. zł podwyżki, co dałoby pensję ponad 24 tys. zł brutto. Wyższe wynagrodzenie mieli też dostać parlamentarzyści, wysocy państwowi urzędnicy, ministrowie, prezydent RP oraz pierwsza dama i dożywotnio byłe małżonki prezydentów.
Zobacz również: PiS całkowicie wycofuje się z podwyżek dla polityków
- Decyzja kierownictwa PiS cieszy, ale to efekt presji opinii publicznej. Paweł Kukiz trafnie określił propozycję zmian mianem "Koryto+ - przekonuje Tyszka. To ironiczne nawiązanie do rządowego programu socjalnego "500+" i "Mieszkanie+".
Zdaniem wicemarszałka przedstawiciele partii rządzącej liczyli, że uda im się to przepchnąć ze względu na wakacje. - Popełnili błąd bo wrzucili do jednego worka wszystkich urzędników, pierwsze damy i polityków. Bardzo się cieszę, że to upadło - dodaje polityk Kukiz'15.
W opinii Tyszki pomysł podwyżek wkrótce powróci w zmienionej formie. Dodaje też, że niektórzy urzędnicy powinni być lepiej wynagradzani, ale pod pewnymi warunkami.
Czytaj też: Kukiz ostro o podwyżkach dla polityków: "Koryto+"
- Moim zdaniem podwyżki dla urzędników powinny być załatwiane na poziomie budżetów ministerstw. Wcześniej należałoby zlikwidować tam zbędne etaty i wyróżnić najlepszych ministrów, którzy powinni ścigać się w ułatwianiu życia obywatelom. Taka zasada działa w Wielkiej Brytanii, gdzie wprowadzając jedną regulację dotyczącą życia obywateli, dwie inne są usuwane żeby nie mnożyć niepotrzebnych przepisów - wyjaśnia wicemarszałek.
Tyszka podkreśla, że o podwyżkach wynagrodzenia urzędników można byłoby rozmawiać, ale nie w tej kadencji Sejmu.