W porównaniu do pierwszego spotkania Legii z Realem w Madrycie, w Warszawie zabraknie nie tylko kibiców. Z ekipy Zinedine Zidane'a wypadło kilku podstawowych graczy. Najbardziej ucierpi defensywa "Królewskich" - na boisku nie zobaczymy Marcelo i Pepe. Z kolei francuskiego napastnika Karima Benzemę zastąpi Hiszpan Alvaro Morata.
Zobacz również: Mecz Realem Madryt bez kibiców. Ile straci Legia?
Drużyna Jacka Magiery wystąpi w podobnym składzie jak dwa tygodnie temu w Hiszpanii. Ze składu wyleciał defensywny pomocnik Tomasz Jodłowiec i jak donosi "Przegląd Sportowy", w miejsce reprezentanta Polski zagra obrońca Jakub Rzeźniczak. Z kolei w linii obrony ponownie melduje się Michał Pazdan.
W czwartej kolejce fazy grupowej Ligi Mistrzów to "Królewscy" są zdecydowanym faworytem, ale ich szkoleniowiec kolejny raz zachował wielką poprawność polityczną, chwaląc mistrzów Polski i przestrzegając swoich zawodników przed lekceważeniem rywala.
Jednak klasa rywala oraz ogromne pieniądze tworzą przepaść pomiędzy Legia a Realem.
Przychody wicemistrza Hiszpanii w ubiegłym roku wyniosły 620 mln euro. W analogicznym czasie Legia zarobiła "jedynie" 26 mln euro. Przychody w całej ekstraklasie to 118 mln euro, czyli nad trzykrotnie mniej niż w Madrycie - informuje serwis Bankier.pl.
Jeszcze większe dysproporcje widać wśród wartości samych piłkarzy obu jedenastek. Z Realu jedynie obrońca Nacho Fernández jest tańszy niż cały podstawowy skład Legii. "11" gości, którą prawdopodobnie dziś ujrzymy na boisku, łącznie wyceniana jest przez serwis transfermarkt.de na 448 mln euro! W przypadku Legii to skromne 17,45 mln euro.
Źródło: "Przegląd Sportowy", transfermarkt.de