Przede wszystkim klub sprzedał bilety i karnety na mecz z Realem, w tym drogie miejsca gold i silver. Wynajął też loże. Dodając te, które miały się jeszcze rozejść w wolnej sprzedaży przed meczem, to komplet 29 000 miejsc dałby 1,8 miliona złotych do 2,2 miliona złotego. Szacowano także, że Legia może zarobić drugie tyle (!) za pozostałe dochody, czyli koszulki, restauracja, bary, szaliki, itd. Racjonaliści wskazali na kwotę 3 miliony złotych jako jak najbardziej w zasięgu.
Zobacz też: Państwo utrzymuje "zawodowych" bezrobotnych. Na zasiłki idzie 731 mlln zł rocznie
Straty Legii to nie tylko zero wpływów z tzw. dnia meczowego, czyli dochody z biletów, karnetów, posiłków, napojów i sprzedanych pamiątek. To także kolosalne straty wizerunkowe. Legia dostawała najwięcej z tytułu kontraktów sponsorskich, teraz miała wielki argument, by żądać o wiele większych kwot, z powodu rozpoznawalności na całym świecie. Rozgrywki Ligi Mistrzów to jedne z najpopularniejszych na świecie, oglądane przez setki milionów telewidzów w najdalszych zakątkach globu. A jeszcze mecze z Realem, triumfatorem rozgrywek - to strzał w dziesiątkę. Ale po dzisiejszej decyzji UEFA - pokazywanie się w kontekście Legii to biznesie raczej nic pozytywnego. To samo z lożami VIP, czyli najbardziej ekskluzywnymi miejscami na stadionie, prywatnymi przeszklonymi pokojami, z widokiem na murawę. To wydatek rzędu kilkuset tysięcy złotych na sezon, a mecz z drużyną z Madrytu miał być wielką nagrodą. Nie tylko nie będzie, ale też odstraszy potencjalnych klientów w najbliższych latach. Niektórzy eksperci określają przyszłe straty na 50 milionów złotych, a utracone korzyści - na kilkaset milionów złotych.
Do tego dojdzie jeszcze 80 000 euro kary do zapłacenia. Oczywiście, Legia może sobie to wszystko odbić, pokonując 11-krotnego triumfatora Ligi Mistrzów na boisku, za co dostanie blisko 6,5 miliona złotych. Czy piłkarze podejmą wyzwanie?