Biedroń grzmi. "To patologia"
Na swojej stronie, Lewica informuje, że "w umowie o praktykę nie znajdzie się zapis o wynagrodzeniu, to z mocy prawa osoba odbywająca staż będzie otrzymywać stawkę w wysokości minimalnego wynagrodzenia. A czas praktyki nie może przekraczać 6 godzin na dobę i przeciętnie 30 godzin w przeciętnie pięciodniowym tygodniu pracy w przyjętym okresie rozliczeniowym nieprzekraczającym 3 miesięcy".
Biedroń przekazał, że "aż 61 procent młodych ludzi, którzy kończą studia w Polsce ma doświadczenie pracy bez wynagrodzenia w pierwszych latach życia zawodowego. To patologia. Praca młodych ludzi w końcu i nareszcie musi być godnie wynagradzana".
Mateusz Orzechowski, wiceprzewodniczący Młodej Lewicy dodaje, że "ta haniebna praktyka od lat wykorzystuje młodych pracowników i sprawia, iż albo dana osoba musi rezygnować z dotychczasowej pracy, aby odbębnić praktyki studenckie lub też musi być utrzymywana przez rodziców".
W ocenie Orzechowskiego, "osoby na darmowych stażach często wykują tę samą pracę, jak zwykli pracownicy, ale są wykorzystywani przez pracodawców na kosztach".
-Staże powinny wiązać się z późniejszym zatrudnieniem, a często po 3 miesiącach młodzi ludzie muszą szukać nowego miejsca na bezpłatny lub nisko płatny staż. - uważa wiceprzewodniczący.
- Od 600 do 800 godzin wynoszą bezpłatne praktyki studenckie, to jest od 25 do 30 pełnych dni pracy – poinformowała. Jak podkreśliła trudno to pogodzić ze studiami i pracą zarobkową, która np. pozwoli opłacić wynajem mieszkania w mieście, w którym się studiuje. Już niedługo będą musiała zrezygnować z pracy, aby móc zaliczyć praktyki studenckie – twierdzi z kolei Weronika Fronczas, wiceprzewodnicząca Młodej Lewicy.