Od soboty w Polsce zaczną obowiązywać surowsze obostrzenia epidemiczne. Zamknie się część sklepów w galeriach handlowych, przestaną działać ośrodki kultury i sportu, a uczniowie klas 1-3 szkoły podstawowej wrócą do nauczania zdalnego. Hotele będą otwarte tylko dla noclegów związanych z obowiązkami zawodowymi. Obostrzenia mogą jednak być jeszcze surowsze. Mówi się, że po przekroczeniu 30 tys zakażonych w ciągu doby, zostanie wprowadzony twardy lockdown. Rządowe plany potwierdził także prof. Andrzej Horban w rozmowie w TVN24. - Myślę, że jesteśmy bardzo bliscy tego (zakazu przemieszczania się-red.). Ale to wynika z rozsądku. Zawsze wszyscy mówimy, że większość ludzi jest rozsądna, bo tych ludzi, którzy wykazują się brakiem rozsądku, żeby nie powiedzieć inaczej, jest stosunkowo niewiele - usłyszeliśmy na antenie. Czy to oznacza, że nie będziemy mogli skorzystać z usług fryzjera czy kosmetyczki?
ZOBACZ: Kryzys w Polsce. Lockdown to ponad miliard zł strat dziennie! Dramatyczne dane
Rząd przygotowuje się na najgorsze. Wszystko wskazuje na to, że wrócimy do sytuacji sprzed roku, kiedy obowiązywał twardy lockdown. Następne w kolejności do "zamrożenia" będą szeroko rozumiana branża beauty, czyli salony fryzjerskie oraz kosmetyczne, a także księgarnie, sklepy z elektroniką oraz artykułami budowlanymi oraz wszelkie usługi. Onet informuje, że w Kancelarii Premiera trwają prace nad uregulowaniem zakazu przemieszczania się. Taki scenariusz jest możliwy nawet przed Wielkanocą. Jako granicę, po której może nastąpić tylko twardy lockdown, rząd wyznaczył próg 30 tys. zakażeń w ciągu jednego dnia. Konsultant krajowy w dziedzinie chorób zakaźnych prof. Horban przewiduje, że pod koniec maja lub w czerwcu sytuacja epidemiczna w kraju ulegnie znacznej poprawie.