To nie pierwszy atak hakerski związany z wyborami prezydenckimi. Podobne włamanie miało miejsce w zeszłym roku, kiedy to zostały ujawnione informacje stawiające w niekorzystnym świetle Hillary Clinton. O ile jednak wygrana Donalda Trumpa była niepewna, o tyle wynik wyborów prezydenckich we Francji wydaje się być przesądzony. Według sondaży Macron miał 23-procentową przewagę nad Le Pen. Czy można jeszcze odwrócić bieg wydarzeń?
Patrz też: Hillary Clinton przegrała wybory przez atak hakerów?
Korespondencja partii Macrona została anonimowo opublikowana na stronie Pasterbin. Jednak link do maili jako pierwszy zamieścił w internecie Jack Pasobiec, jeden z popleczników Donalda Trumpa. Oskarżył również Macrona o unikanie płacenia podatków i posiadanie tajnego konta na Bahamach. Wiadomość o wycieku maili zaczęli retweetować przedstawiciele ultraprawicy w Stanach Zjednoczonych, a w ślad za nimi - również inne zainteresowane strony - przypomina wyborcza.pl.
Zobacz także: Groźny atak hakerów! Uwaga klienci firmy pożyczkowej Wonga
Na wniosek członków partii Macrona sprawę bada prokuratura. Ponieważ we Francji obowiązuje cisza wyborcza, francuscy dziennikarze boją się podejmować temat. Państwowa komisja wyborcza przypomniała też, że rozpowszechnianie fałszywych informacji jest przestępstwem. Warto nadmienić, że już w marcu En Marche! donosiła o nieudanym ataku hakerów z Rosji na komputery sztabu wyborczego Macrona. (W tym samym miesiącu Le Pen odwiedziła Władimira Putina.) Rosja jest również obwiniana na wyciek danych przed wyborami prezydenckimi w Stanach Zjednoczonych na WikiLeaks, wskutek czego z USA wydalono 35 rosyjskich dyplomatów.
Oprac. na podst. Wyborcza.pl, independent.co.uk, theguardian.com, reuters.com